W tym roku Polki potykały się już z USA raz w rozgrywkach Ligi Narodów na Filipinach w połowie czerwca i doznały dotkliwej porażki 0:3 (12:21, 21:25, 16:25). Wystąpiły jednak w znacząco innym składzie w stosunku do obecnego: w pierwszej szóstce wyszły wówczas nieobecne w MŚ Martyna Łukasik, Martyna Czyrniańska, Aleksandra Gryka i Magdalena Jurczyk, a rozgrywała zmienniczka Joanny Wołosz – Katarzyna Wenerska. Była to więc w istocie Polska B. Czy to daje większe nadzieje na nawiązanie walki z Amerykankami przez podstawowe zawodniczki?
– Myślę, że z USA będzie dużo lepiej niż z Serbią. Taki prysznic może pomóc, muszą być w zawodach wygrane i przegrane, przygotujemy się dobrze na Amerykanki i powalczymy jeszcze mocniej – zapowiada Klaudia Alagierska-Szczepaniak. – Nie ma co się załamywać, pozytywna energia musi nas nieść. W tym turnieju wszystko się może zdarzyć, lepsze zespoły przegrywają tutaj z gorszymi – dodaje środkowa reprezentacji Polski i nawiązuje jeszcze do przegranego spotkania z mistrzyniami świata Serbkami.
– Szkoda tego meczu, bo w pierwszych dwóch setach na początku zagrałyśmy źle, dopiero potem goniłyśmy. Tyle że granie przeciwko Serbii, gdy ma taką przewagę, jest ciężkie. Jakoś nie dało się dobudzić zespołu wcześniej, tak by nie gonić rezultatu. Dopiero trzeci set był grany na styku, ale w połowie coś się stało, nie wiem czy zabrakło woli walki, czy nie wykorzystaliśmy swoich okazji. Szkoda, bo z takimi zespołami trzeba grać od początku punkt za punkt – podkreśla Alagierska. Oby ten motyw obowiązywał w środowym starciu z USA.