Wilfredo Leon nie ma za sobą łatwego czasu. Reprezentant Polski przez długie tygodnie zmagał się z kontuzją i przez to grał bardzo nieregularnie. Można było się obawiać, jak wpłynie to na jego dyspozycję podczas kluczowego momentu sezonu reprezentacyjnego i występu na igrzyskach w Paryżu. Leon swoimi ostatnimi występami uspokoił jednak całe siatkarskie środowisko, bo w podczas minionego turnieju Ligi Narodów grał, jak z nut. Sam siatkarz przyznaje, że nie wiedział, jak zaprezentuje się na boisku i czy wróci na odpowiedni poziom już teraz.
- Miałem trochę niepewność czy będę miał czucie gry, czy będę się dobrze dogadywał z chłopakami na boisku czy może czegoś będzie brakowało. Wszystko poszło w dobrą stronę i jestem bardzo zadowolony, bo sezon klubowy był dla mnie wymagający i nie było mnie na pierwszych dwóch turniejach Ligi Narodów, a reszta wtedy już złapała rytm - powiedział Leon w rozmowie z dziennikarzami.
Siatkarz przyznaje, że wejście do drużyny po tak długim okresie leczenia kontuzji, wiąże się z niepokojem. - W takiej sytuacji jest sporo strachu. Brakuje trochę pewności czy możesz robić wszystko na sto procent, czy możesz skakać maksymalnie, a może to jest za duże ryzyko. Może coś się stać przy lądowaniu - wyjaśnił przyjmujący. Dodał jednocześnie, że wciąż zmaga się z bólem i potrzebuje pomocy masażystów.
- Ja teraz bardzo potrzebuje, by masowali uda. Moje kolana nie są idealne i mocno używam prawej strony ud. Czasem zaczyna mnie drapać rzepka, więc potrzebuje jednego dnia więcej, by mnie rozmasowali. To na szczęście wystarcza i nie trzeba dokładać jakichś poważniejszych zabiegów - powiedział reprezentant Polski.