Wziął się z Wałcza, gdzie pierwsze siatkarskie kroki stawiał w drużynie Liliput. A potem zmieniał kluby jak koszulki po treningu. Był zawodnikiem Maratonu Świnoujście, Jokera Piła, AZS Olsztyn, na chwilę trafił do KS Poznań, skąd odleciał do Maccabi Hajfa i II-ligowej drużyny włoskiej Pallavolo Padwa.
Równolegle z grą w hali rozwijała się kariera Michała jako zawodnika plażowego. W parze ze Zbigniewem Bartmanem zdobyli nawet mistrzostwo Europy 18-latków.
Wyjazd za granicę pozwolił Kubiakowi rozszerzyć siatkarskie horyzonty. Przez pewien czas zespół z Padwy trenował znakomity siatkarz Lorenzo Bernardi, od niego Michał nauczył się wiele.
Przeczytaj koniecznie: Siatkówka. Daniel Castellani walczy z działaczami PZPS o kasę
Niestety potem Kubiakowi przyplątała się kontuzja stopy i wydawało się, że z II-ligowej włoskiej ekipy trudno mu będzie wskoczyć do silnego teamu.
Główną zasługę za ściągnięcie Kubiaka do Polski ma Zbigniew Bartman. To on do spółki z władzami AZS Politechnika przekonał Michała. A ten młody siatkarz, który zdążył w życiu zmienić osiem razy barwy klubowe, w zespole z Warszawy okazał się prawdziwym odkryciem i liderem.
Z 22-letni „bossem” stołeczna ekipa zdobywa skalpy renomowanych przeciwników. Najpierw 3:1 z Jastrzębskim Węglem, potem 3:2 z Resovią. Kto następny...