Reprezentant Belgii wyszedł na parkiet w pierwszej szóstce drużyny katowickiej na spotkanie 7. kolejki GKS – Czarni Radom. Na twarzy miał chroniącą nos maseczkę, jak więc widać kontuzja odniesiona w wyniku pozasportowego incydentu nie przeszkadza mu tak bardzo w grze od początku meczu. Przypomnijmy, że do napaści na Tomasa Rousseaux miało dojść w Krakowie w połowie października, ale klub z Katowic nie podawał szczegółów, a policja krakowska nie potwierdziła w rozmowie z „SE”, że w ogóle zostało złożone zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa (GKS twierdził, że tak było). Belga odwiedziła niedawno mama, Karin Wallyn, i zdradziła więcej szczegółów w belgijskim dzienniku „Het Laatste Nieuws”.
Słynny siatkarz uciekł ze Skry Bełchatów, teraz gra na piasku. Tłumaczy powody: „Miałem dość”
Jak powiedziała, doszło do ataku na jej syna na ulicy. Poszkodowany doznał obrażeń twarzy. Ktoś zaatakował siatkarza gazem pieprzowym. „Upadł i złamał nos” – mówiła kobieta. Zapowiadała, że Tomas jest w dobrej formie i niebawem wróci do gry. Sprawdziło się to szybko i Rousseaux ku uciesze kibiców Gieksy pojawił się na boisku w piątkowym meczu z radomianami. Od razu zaczął zresztą punktować, przy dobrej skuteczności ataku. Z pierwszych ośmiu akcji nad siatką reprezentant Belgii skończył aż siedem!