– Wiedzieliśmy, że mecz będzie bardzo trudny. Nie poddawaliśmy się i to jest najważniejsze, gdy grasz z drużynami takimi jak Zenit czy Civitanova. Jak odrobiliśmy straty z 0:2? Do końca wierzyliśmy w zwycięstwo. Nie chodzi o technikę ani o taktykę. Jeśli uwierzysz w siebie, odniesiesz sukces. Zarówno pod względem technicznym, jak i taktycznym. Musimy kontynuować w tym samym duchu i wierzyć, że zasługujemy na miano jednego z najlepszych zespołów w Europie – podkreślił serbski szkoleniowiec kędzierzynian i nie pierwszy raz nie mógł się nachwalić Kamila Semeniuka, przyjmującego, który zdobył w Kazaniu 27 pkt.
– Moi zawodnicy nie poddają się nawet jeśli przegrywają i z czasem zaczynają poprawiać błędy. Tak było w meczach z Civitanovą, tak było dzisiaj z Semeniukiem. Jestem zszokowany jego postępem. W ciągu ostatniego roku przeszedł długą drogę od zmiennika do gracza, który przynosi nam zwycięstwa – dodał Grbić.
Jego siatkarze dobrze realizowali również taktykę przy serwisie. Nękali zagrywką polską gwiazdę Zenitu Bartosza Bednorza, a on nie radził sobie i popełniał sporo błędów. Częściej niż powinien mylił się także w ataku.
Łukasz Kaczmarek z Zaksy: Mogłem już nigdy nie zagrać w siatkówkę, teraz walczę o finał LM [WYWIAD]
– Czy celowaliśmy w Bartka specjalnie? I tak, i nie. W niektórych przypadkach rzeczywiście serwowaliśmy na niego, ale kiedy uderzasz piłkę z prędkością 120 km na godzinę, nie ma znaczenia, w kogo trafiasz. Ważne było, aby zagrać mocno. Być może Bartosz nie jest najlepszym przyjmującym Zenitu, ale jeśli zaserwujesz w niego słabo, wszystko odbierze. Musieliśmy zagrywać agresywnie. Popełniamy wtedy może więcej błędów, nie zawsze idealnie trafimy, ale zmusimy przeciwnika do ciężkiej pracy – analizował Nikola Grbić.