W pierwszej fazie MŚ zespół brązowych medalistów poprzedniego championatu (wygraliśmy wtedy z nimi w półfinale 3:1) grał raczej... nieefektownie. Po zwycięstwie 3:0 nad słabymi Chińczykami, Bułgarzy stoczyli zacięty bój z Francją i ulegli jej 2:3, a potem trafili na Czechów i przegrali jeszcze wyraźniej 1:3.
Przeczytaj koniecznie: Polacy podłamani po meczu z Brazylia
Ich gra "wisi" na dwóch zawodnikach, Kazijskim i Nikołowie. Obaj gwiazdorzy w indywidualnych statystykach mistrzostw klasyfikowani są bardzo wysoko, każdy z nich zdobył po 60 punktów. Kazijski 51 zyskał atakiem, 5 blokiem, 4 serwisem. Dla Nikołowa te liczby prezentują się 50 - 5 - 5.
Warto dodać, że nasz najskuteczniejszy zawodnik Bartosz Kurek zdobył 53 pkt (47-3-3), a Piotr Gruszka zaledwie 35 (33-2-0). No, ale nasza drużyna jest bardziej wyrównana i zdobycze punktowe rozkładają się na większą ilość graczy.
Wniosek jest jeden - trzeba zatrzymać Kazijskiego i Nikołowa. Jak? - to już głowa Daniela Castellaniego.
Drużyna Bułgarii po rozgrywkach pierwszej fazy odpoczywała od biało-czerwonych o dzień dłużej. W dodatku nasz team, który wczoraj skończył grę o 22.30, dziś staje do walki z Bułgarami już o 17.00. To niestety nie jedyna ani ostatnia niesprawiedliwość regulaminu tych mistrzostw.