Leon i Grbić znają się doskonale z klubowej współpracy w Perugii w sezonie 2021/22, ale dopiero rozpoczynają wspólną drogę w kadrze Biało-Czerwonych. Rok temu Serb nie włączył Wilfredo do składu, bo ten wracał dopiero po kontuzji. Selekcjoner uznał, że nie warto ryzykować zdrowiem ważnego gracza i że nie będzie on w stanie dać tyle, ile by mógł, będąc w pełni sił. Tym razem Leon ma być ważną postacią zespołu, choć o miejsce w ścisłej czwórce przyjmujących toczyć się będzie ostra rywalizacja sześciu siatkarzy.
Z tych sześciu graczy Nikola Grbić wybierze czwórkę podstawowych przyjmujących. Będą sensacje?
– Znam trenera z klubu, obecnie jesteśmy w nowej sytuacji, ale nie było nerwów w związku z pierwszym meczem w jego drużynie – zapewnia Leon. – Dla mnie teraz każde spotkanie będzie ważne, bez względu na stawkę. Chodzi o miejsce w zespole i moje indywidualne cele. Trzeba się zaadaptować do pracy z trenerem kadry i kolegami. Robiliśmy trochę elementów taktycznych, niektóre są dla mnie nowe. A co do samego Grbicia, jest cierpliwy, nie krzyczy, nie denerwuje się – wylicza Leon.
Leon wskazuje, kiedy ma być top formy
Kadra na razie zmienia skład na każdy turniej LN. Optymalny ma się pojawić na początku lipca na Filipinach na trzecich zawodach cyklu. – Na każdy mecz mamy wychodzić z najlepszą formą, ale nasz top mamy osiągnąć na turniej finałowy Ligi Narodów – uważa Leon, nawiązując do finałów w Gdańsku w drugiej połowie lipca.
Andrea Anastasi odpowiada Kamilowi Semeniukowi po brutalnie szczerym wywiadzie siatkarza w „SE”
Leon po towarzyskiej potyczce z Argentyńczykami w Płocku (4:0 dla Biało-Czerwonych, w tym dodatkowy set) był rozluźniony. Wszedł w szóstce, wypadł dobrze zwłaszcza w przyjęciu, które nigdy nie było jego mocną stroną. Zawodził natomiast w zagrywce, którą z kolei zwykle imponuje. W tym momencie wchodzenia w sezon takie mankamenty jeszcze nie są dramatem, ale pole do poprawy na pewno jest.
Zresztą Leon z dużym dystansem podchodzi do opinii na temat swojej gry, wygłaszanych w mediach czy przez kibiców.
Jestem tylko człowiekiem, nie jestem z kosmosu
– Każdy ma prawo do swojej opinii, ale jeśli ktoś się spodziewa, że mam ciągnąć ten, zespół, to takie słowa mnie tylko motywują – komentuje Wilfredo. – Ja na to patrzę tak, że gdyby ludzie nie mieli wobec mnie oczekiwań, to by znaczyło, że nie prezentuję wystarczająco dobrego poziomu. Ci, którzy chcą, żebym w każdym meczu grał wybitnie, muszą pamiętać, że jestem nie tylko zawodnikiem, lecz także zwykłym człowiekiem. Nie jestem z kosmosu. Pracuję jak każdy. Jak ktoś napisze, że grałem kosmicznie, to się śmieje. Cieszy mnie to, ale z drugiej strony wcale nie denerwuję się, jeśli ktoś uzna, że wypadłem słabo – kończy Leon.