Robert Kubica przez 8 lat pracował, by wreszcie ponownie zasiąść za kierownicą bolidu Formuły 1. Choć wielu wątpiło, że po fatalnym wypadku w Ronde di Andora w ogóle uda mu się dojść do sprawności, to on każdego dnia ćwiczył niezwykle ciężko, by ponownie spełnić marzenie o występach w cyklu Grand Prix. Wreszcie się udało, a dotychczas krakowianin na ulicznych torach udowodnił, że pokonywanie zakrętów ultraszybkim bolidem nie stanowi dla niego żadnego wyzwania. - Podczas mojej rehabilitacji walczyłem nie tylko z obrażeniami fizycznymi, ale też z problemami mentalnymi. Aż w pewnym momencie zdałem sobie sprawę z tego, że nadal jestem w stanie robić większość rzeczy. W inny sposób, ale z takim samym efektem. Wtedy siedzisz i myślisz "wow" - powiedział nasz jedynak w Formule 1 "Motorsportowi Total".
Robert Kubica w wywiadzie mocno się otworzył. Opowiadał również o tym, jak nauczył się żyć z tym, co go spotkało. - Miewałem momenty, gdy chciałem coś zrobić, a nie potrafiłem. To wywoływało gniew. Teraz moje ograniczenia fizyczne pozostają na takim samym poziomie, ale wzrasta moja funkcjonalność. Coraz bardziej dopasowuję się do realiów - podkreślił. Jednocześnie kierowca z Krakowa przyznał, że są codzienne czynności, które sprawiają mu problemy.
- Żyję całkiem normalnie, ale robię pewne rzeczy inaczej niż wcześniej. Muszę to zaakceptować. Nie boję się tego powiedzieć. Wiem, że mam pewne ograniczenia. Zdaję sobie z tego sprawę. Najgorsze jest wytarcie tyłka - stwierdził zupełnie nieskrępowany Robert Kubica.