Tyson Fury i Deontay Wilder po raz kolejny, trzeci w historii spotkali się w ringu podczas gali w Las Vegas. Starcie na samym szczycie już od dawana rozgrzewało fanów, którzy nie mogli doczekać się niezwykłej wojny o pas mistrzowski wagi ciężkiej WBC, który ostatecznie pozostał w rękach Tysona Fury'ego. "Gyspy King" niemal od samego początku dominował w ringu, już w 3. rundzie posyłając Amerykanina na deski. Ten jednak zawzięcie bronił się przed Brytyjczykiem, odpłacając mu się tym samym.
Nieudany rewanż Adama Kownackiego! Wielkie zamieszanie w ringu
Wielu kibiców mogło mieć nadzieję, oglądając kolejne rundy pojedynku Fury - Wilder, że amerykański pięściarz wytrzyma do końca starcia, ale Fury miał zupełnie inny plan na ostatnie minuty tego starcia. "Gyspy King" zamknął swojego rywala przy linach i wyprowadzał piekielnie mocne ciosy zarówno na twarz, jak i korpus Wildera. Ostatecznie potężny prawy sprawił, że Deontay Wilder wylądował na deskach i już nie był w stanie kontynuować pojedynku. Sędzia nawet nie liczył Amerykanina tylko od razu przerwał pojedynek w 11. rundzie. Zobaczcie, jak Fury zgasił światło Wilderowi.
Okrutnie zadrwili z rywala Mariusz Pudzianowskiego na KSW 64! Aż przykro się to czyta