Włodarczyk nigdy nie ukrywał, że lubi szybkie samochody i korzysta z ich mocy. Niestety przypłacił to wieloma mandatami, a w konsekwencji jego prawo jazdy zostało zatrzymane. W dodatku bokser w marcu 2018 roku dostał sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Obostrzenie w praktyce miało obowiązywać do marca 2020 roku, ale nie wykluczone, że zostanie ono wydłużone.
Wszystko przez niedostosowanie się do wyroku sądu. Jak informuje "Fakt" Włodarczyk został zatrzymany przez policję w niedzielny wieczór w Warszawie. Pięściarz poruszał się Volkswagenem Golfem R i chciał wjechać w Krakowskie Przedmieście, które jest zamknięte dla ruchu. Funkcjonariusze interweniowali zaraz po wjechaniu za znak zakazu. Wszystko skończyłoby się na mandacie, gdyby nie wspomniany wyżej zakaz.
Teraz Włodarczykowi może grozić nawet więzienie. Za złamanie prawomocnego zakazu prowadzenia pojazdów przewidziana jest bowiem kara do pięciu lat pozbawienia wolności. Pewne jest, że sprawa znów wróci do sądu. W dodatku "Fakt" poinformował, że samochód, którym jechał polski zawodnik znajdował się na liście aut poszukiwanych.
Volkswagen Golf R (testowaliśmy takie auto - KLIKNIJ i SPRAWDŹ) jest w leasingu, a leasingobiorca miał nie płacić rat. Firma będąca właścicielem pojazdu miała zgłosić sprawę na policję. Jednak, jak powiedział Włodarczyk "Super Expressowi" to nie on ponosi odpowiedzialność za opłaty. Auto zostało mu użyczone przez inną osobę, a sam nie miał pojęcia o zaległości w ratach leasingowych.