Maciej Sulęcki: Mogę walczyć nawet na księżycu

2018-01-11 3:45

Rok 2018 zapowiada się dla Macieja Sulęckiego (29 l., 26-0, 10 k.o.) sensacyjnie. Niepokonany Polak jest blisko walki o mistrzostwo świata WBC w wadze junior średniej z Amerykaninem Jermellem Charlo (28 l., 30-0, 15 k.o.). Najpierw musi jednak pokonać innego Amerykanina Vanesa Martirosyana (32 l., 36-3-1, 21 k.o.).

"Super Express": - W grudniu przeszedłeś operację ręki. Jak zdrowie?

Maciej Sulęcki: - Wszystko się goi i coraz mniej boli. Myślę, że za półtora tygodnia zacznę ćwiczyć. Okazało się, że to nie było złamanie, tylko odezwała się stara kontuzja.

- Trenujesz?

- Nie mogę uderzać w worek, ale codziennie biegam. Jestem już głodny treningów, ale wolę trochę się wstrzymać niż wrócić za szybko.

- Jak zapatrujesz się na walkę z Martirosyanem?

- Ta walka to będzie petarda. Martirosyan to kawał wojownika, jest zawodnikiem z najwyższej półki. To byłaby trudna walka, ale wygrana z takim pięściarzem sprawiłaby, że w USA stałbym się bardziej rozpoznawalny.

- Martirosyan jest silniejszy od twojego ostatniego rywala Jacka Culcaya?

- Sportowo są na podobnym poziomie, ale Martirosyan walczył z najlepszymi na świecie. W USA na pewno jest postacią rozpoznawalną i szanowaną.

- Na Twitterze pisał, że cię znokautuje...

- Śmieję się z tego. Widzę, że napina się jak gumka w majtkach, ale to dobrze, niech się dzieje.

- Wyraził gotowość do walki w Polsce.

- Dobrym przykładem tego, że można w Polsce organizować duże pojedynki, jest KSW. Ale czy w boksie są ludzie, którzy chcieliby to zrobić? Nie wierzę. Ale to żaden problem, bo mogę z Martirosyanem walczyć nawet na Księżycu, albo - cytując Andrzeja Gołotę - na Kamczatce.

- Grzegorz Proksa, którego pokonałeś w 2014 r. (t.k.o. w 7. rundzie), powiedział, że na 10 walk z tobą wygrałby 10.

- Ja z nim wygrałbym 11 na 10.

- Zdenerwowały cię jego słowa?

- Uśmiechnąłem się tylko. Ciężko mu się pogodzić z porażką, to zrozumiałe.

ZOBACZ: Supersparing Macieja Sulęckiego w "Super Expressie"

Najnowsze