Ten Smok jest groźny

2009-12-21 2:00

Pokonał w ten weekend w Londynie na punkty (120-108, 119-109, 117-111) brązowego medalistę olimpijskiego Paolo Vidoza (39 l.) i został zawodowym mistrzem Europy w wadze ciężkiej. Albert "Smok" Sosnowski jest teraz jedynym polskim posiadaczem tego prestiżowego pasa (wcześniej mieli go Przemysław Saleta i Rafał Jackiewicz).

"Super Express": - Jak smakuje zwycięstwo w tak ważnej walce?

Albert Sosnowski: - Jeszcze to do mnie do końca nie dotarło. Czytam SMS-y z gratulacjami i nie mogę uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Strasznie się cieszę, lata ciężkich treningów i pracy przynoszą efekty.

- I to w chwili, kiedy wielu przestało w ciebie wierzyć, po porażce z Zurim Lawrence'em...

- Rzeczywiście. Po tamtej walce ponad rok temu pojawiła się jednak propozycja walki z Dannym Williamsem, pogromcą Mike'a Tysona. Do pojedynku były tylko dwa tygodnie, ale się zdecydowałem. Powiedziałem sobie: jak nie teraz, to kiedy?! Czas wyjść spod parasola ochronnego. Pojechałem i posłałem go na deski. Tak zaczęło się moje drugie życie jako boksera.

- Przyszło ci wtedy do głowy, że rok później będziesz mistrzem Europy?

- Nie myślałem o tym, skupiałem się tylko na tym, żeby jak najlepiej przygotować się do kolejnych walk. Teraz jestem dużo lepszym bokserem niż jeszcze rok temu. I wciąż się poprawiam.

- Skąd ta zmiana?

- Mam nowego trenera, Jacka Dąbrowskiego. Poza tym, wreszcie uwierzyłem w siebie, złapałem wiatr w żagle. Po trzech ostatnich walkach już wiem, że stać mnie naprawdę na dużo.

- Na jak dużo? Na mistrzostwo świata?

- Nie wiem. Nie lubię bokserów, którzy się przechwalają, nie będę składał żadnych deklaracji. Ale czuję, że mogę pokonać prawie każdego. Jeszcze pokażę wszystkim niedowiarkom, że "Smok" jest naprawdę groźny.

- Kto następnym rywalem?

- Wszystko wskazuje na to, że Audley Harrison, angielski mistrz olimpijski z Sydney. To idealny rywal, bo wygrana nad nim otworzy mi drogę do naprawdę wielkich walk i wielkich pieniędzy.

- Ale najpierw trzeba go pokonać...

- O to jestem spokojny. Nareszcie wszystko zaczęło się układać tak jak należy. Wywalczyłem tytuł, o którym niedawno jeszcze nawet nie marzyłem, poza ringiem też jest super, bo mam wspaniałą dziewczynę.

- To z nią spędzisz sylwestra?

- Pewnie. Jedziemy z przyjaciółmi do Czech, muszę odpocząć i wyszaleć się po miesiącach ciężkich przygotowań i ciężkiej 12-rundowej walce. A potem wracam do treningów. W końcu jestem mistrzem Europy, a to zobowiązuje!

Najnowsze