"Super Express": - W czwartek idziesz pod nóż. Co się stało?
Laura Grzyb: - Czuję się dobrze, ale niestety więzadła, które zerwałam na początku przygotowań do grudniowej walki trzeba zrekonstruować. Mój promotor Mariusz Grabowski chciał, aby nogą zajął się najlepszy fachowiec i trafiłam do profesora Krzysztofa Ficka. Powrót do pełni sił potrwa kilka miesięcy, ale nie będzie to czas odpoczynku, bo od samego początku będę pracować z fizjoterapeutą. Przy dobrych wiatrach na salę wrócę w kwietniu.
- Ostatni rok to m.in. twoja pierwsza walka wieczoru. Jaki cel na najbliższe dwanaście miesięcy?
- Rzeczywiście apetyt rośnie w miarę jedzenia. Była walka wieczoru, było pierwsze dziesięć rund. Rekord wygląda coraz lepiej, więc wielkimi krokami zbliża się pora większych wyzwań. Zdecydowanie celuję w pas mistrzyni Europy, ale na pewno się na tym nie zatrzymam.
Starcie gigantów o krok! FURY czy JOSHUA. Kto królem wagi ciężkiej?
- Czyli interesuje się pas mistrzyni świata?
- Moje mistrzostwo świata to dawno obrany cel i jest naprawdę realny. Wiercę internet cały dniami, przeglądam rankingi i walki najlepszych zawodniczek na świecie. Za kilka chwil będziemy podziwiać pasy w Polsce.
- Dorastałaś z czterema siostrami. Jak to pamiętasz?
- Nie tylko, że cztery, ale wszystkie starsze. To była walka o wszystko, zahartowały mnie do życia. W sporcie wychowywałyśmy się wszystkie, ale tylko ja zostałam do teraz. Tata się z tego powodu bardzo cieszy, to moja największa motywacja. Jego uśmiech po mojej walce to dla mnie największa nagroda.
- Zanim był boks, uprawiałaś inne sporty?
- Tak. Było judo, bieganie, tenis stołowy. Na treningach piłki nożnej zaczęłam się pojawiać z kolei w przerwach między zgrupowaniami reprezentacji w boksie olimpijskim. Chyba byłam niezła. Głównie grałam w obronie, ale czasem pod koniec meczu puszczali mnie do ataku ze względu na szybkie nogi. Kilka bramek się strzeliło.
Tylko w "SE"! Różański do Szpilki: liczę, że zachowasz się jak dorosły facet
- Do ostatniej walki przygotowywałaś się z trenerem Piotrem Wilczewskim. Tak będzie już na stałe?
- Kilka dni po walce odebrałam telefon od trenera Piotrka i o mało się nie popłakałam. To był konkret - "Stawiam sobie za cel zdobyć z tobą mistrzostwo świata". To początek, ale jestem pewna, ze jestem w najlepszych rękach w Polsce.
- Mały pokoik na sali u trenera Wilczewskiego będzie teraz twoją stałą bazą?
- Zadomowiłam się w Dzierżoniowie i chyba polubiliśmy się z całą ekipą. Jeśli nie będziemy na zgrupowaniach to pokoik na sali u trenera będzie moim domem. Ten klimat do mnie przemawia, nie potrzebuję nic więcej.
- Ostatnie tygodnie spędzałaś na sali i w pokoiku z Mariuszem Wachem. Kontakt z tak doświadczonym zawodnikiem dużo ci dał?
- Mario to swój człowiek! Prawdę mówiąc to tęsknię za jego humorem. Wieczorami podczas spacerów opowiadał mi mnóstwo historii ze swojej kariery bokserskiej. Wytłumaczył mi też wiele bardzo ważnych rzeczy. Dzięki niemu dziś patrzę inaczej na pewne sprawy.
Legenda boksu uderza w Polaka. MIAŻDŻĄCA opinia, nie było co zbierać
- Nie unikniesz pytania o urodę. Denerwuje cię to, że niektórzy postrzegają twoją osobę właśnie tylko przez pryzmat twojego wyglądu?
- No fajnie, że moi kibice kierują w moim kierunku komplementy, ale chcę przyciągać uwagę swoim poziomem sportowym. A czy to pomaga? W popularności pewnie tak, ale ja tę popularność chcę zdobyć pięściami.
- Widziałem na Instagramie, że miałaś już kilka sesji. Podobało się?
- Zdecydowanie się do tego nie nadaję, po prostu tego nie czuję. Lubię się wygłupiać i żartować, a tam często muszę być poważna i groźna. To część mojej pracy, więc wypełniam obowiązki, ale modelką nigdy nie będę.
- Często powtarzasz, że chcesz pokazać, że kobiety też potrafią boksować. Uważasz, że boks kobiet w Polsce traktuje się z przymrużeniem oka?
- Uważam, że przeciętny Kowalski leci po programach w telewizji, trafia na przypadkową walkę kobiet i kreuje swoją własną wizję. Nie wrzucajmy wszystkich do jednego wora. Ciężko pracuję nad wieloma aspektami i jestem przekonana, że wiele opinii na ten temat już zmieniłam.
Tylko w "SE"! Córka Omielańczuka poważnie chora. "Nigdy w życiu się nie poddam"
- Jakie są twoje marzenia?
- Chcę być na szczycie. Dotrzeć na samą górę i poczuć się spełnionym sportowcem. No i w końcu coś zarobić na tym boksie (śmiech).
- Gdyby wybrać najlepsze polskie pięściarki bez podziału na kategorie wagowe, to na którm miejscu sama siebie byś widziała?
- Mamy kilka dobrych zawodniczek w Polsce. Nikomu nie chcę niczego odbierać, cyfry cyframi, ale czuję się numerem jeden. Niczego mi nie brakuje, żeby potwierdzić swoją wartość.
- Chciałabyś się zmierzyć np. z Ewą Brodnicką?
- Jeżeli taka walka będzie potrzebna, to walczymy. Interesują mnie pasy, więc poczynię wszystkie kroki, by osiągnąć cel. Ewa była mistrzynią świata, ale jej walki mnie specjalnie nie urzekły. Czuję, że na dzień dzisiejszy jestem w stanie ją pokonać. Mam ogromne doświadczenie w boksie olimpijskim, toczyłam walki z absolutną czołówką światową. Na sali w Dzierżoniowie mówią, że boksuję jak facet!
Kamil Bednarek dla "SE": Pracowałem w laboratorium, które zajmowało się hodowlą konopi