Wszystkie starcia Tysona Fury’ego z Deontayem Wilderem wzbudzały ogromne zainteresowanie i emocje. Ich wielka rywalizacja zaczęła się w grudniu 2018 roku, gdy Brytyjczyk był pretendentem do tytułu posiadanego przez Amerykanina. W Los Angeles zawodnicy przeboksowali pełen dystans, a sędziowie ogłosili remis. Werdykt ten spotkał się z ogromnymi kontrowersjami, a przyszły rewanż stał się oczywisty. Doszło do niego w lutym zeszłego roku i tym razem „Gypsy King” nie pozostawił żadnych wątpliwości. Pokonał on byłego mistrza świata WBC przez techniczny nokaut w 7. rundzie, a to oznaczało wstęp do trylogii. Wilder posiadał bowiem prawo do rewanżu, które wykorzystał, i w nocy z 9 na 10 października zmierzył się w Las Vegas ze swoim pogromcą. Ponownie wylądował na deskach, a Fury obronił swój mistrzowski pas. Po walce Brytyjczyk ruszył w stronę pokonanego rywala, by mu podziękować, jednak padł ofiarą szokującego zachowania Amerykanina.
Trylogia Fury - Wilder zakończyła się zwycięstwem Brytyjczyka. W ciągu trzech walk zawodnicy przeboksowali 30 rund, a Amerykanin dwukrotnie padł ofiarą nokautu
„Zachował się jak idiota”
O szczegółach wstrząsającego zachowania Wildera opowiedział sam Fury. W rozmowie z dziennikarzami wyjawił on, co zaszło między bohaterami wspaniałej walki wieczoru już po zakończeniu starcia. Zwycięzca chciał podziękować swojemu przeciwnikowi, z którym przeboksował łącznie 30 mistrzowskich rund.
- Podszedłem do niego i powiedziałem: „dobra robota”. On natychmiast odpowiedział: „nie okażę ci żadnego szacunku, nie licz na sportową postawę z mojej strony”. Rzuciłem tylko „okej” i odszedłem. Zaskoczył mnie swoim zachowaniem, ale jest skończonym przegranym, zachował się jak idiota – wyznał szczerze 33-letni mistrz świata WBC wagi ciężkiej.
Fury słynie z głębokiej wiary, czemu dał wyraz, opowiadając o zachowaniu Wildera. – Aby być najlepszym wojownikiem, musisz wykazać się odwagą i szacunkiem. On dziś zachował się całkowicie odwrotnie, wnioski możecie wyciągnąć sami. Nie był w stanie zachować się, jak przystało na wielkiego zawodnika, więc będę się za niego modlił. Jestem po prostu wdzięczny, że obaj wyszliśmy z walki w jednym kawałku i możemy wrócić do domu do naszych najbliższych – zakończył Brytyjczyk.