Niepokonany pięściarz debiutował w MMA i niemal przez całą batalię był bezradny w rywalizacji z freak fighterem. „Ferrari” bez kłopotu obalał Łaszczyka i w parterze kontrolował przebieg walki. Sytuacja zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni dopiero w końcówce ostatniej rundy. Roślik wylądował na plecach, a będący w dosiadzie Łaszczyk zasypał go gradem ciosów. Ostatecznie sędzia Piotr Jarosz przerwał pojedynek zaledwie 8 sekund przed końcem.
Łaszczyk na gorąco po walce z Ferrarim
– Na własnej skórze przekonałem się, że MMA to nie boks. Trenowałem tylko półtora miesiąca i dlatego wyglądało to tak słabo. Mimo wszystko bardzo się cieszę, że zwyciężyłem, że górą był sport. Wygrałem charakterem, świetną kondycją i doświadczeniem z przeszłości, gdy często biłem się na ulicy – powiedział nam Łaszczyk w szatni tuż po batalii w Krakowie.
Duże pieniądze dla Łaszczyka za walkę z Ferrarim
Łaszczyk zarobił gigantyczne pieniądze (mówi się o 350 tys. zł brutto – red.) i niewykluczone, że jeszcze zobaczymy go na freakowej gali. – To była moja najwyższa wypłata w życiu, a teraz po zwycięstwie kolejne oferty będą zapewne jeszcze wyższe. Nie mówię więc „nie”, ale na razie chciałbym wrócić do boksu i w nim spełnić swoje największe marzenie, czyli zostać mistrzem świata. Wierzę, że mimo 32 lat na karku wciąż mogę to zrobić – zakończył popularny „Szczurek”.
Listen on Spreaker.