Adam Małysz

i

Autor: SE Adam Małysz

Adam Małysz cudem uniknął śmierci. Miał miejsce straszny wypadek, wstrząsające wyznanie

2021-11-15 14:02

Niezmiennie Adam Małysz pozostaje jedną z najwybitniejszych postaci w polskim sporcie. W tym roku mija 20 lat od jego pierwszego wielkiego sukcesu, jakim było zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni. Z okazji wybuchu Małyszomanii Red Bull, wieloletni sponsor byłego skoczka, postanowił przytoczyć życiorys legendy skoków. Jedna z historii mrozi krew w żyłach.

Do czasów Adama Małysza polscy fani skoków narciarskich żyli przede wszystkim sukcesami Wojciecha Fortuny, który w 1972 roku na igrzyskach w Sapporo wywalczył złoty medal. Mijały kolejne lata, a biało-czerwonych skoczków na próżno było szukać w czołówkach wszelkich zestawień. Zmienił to właśnie Małysz. "Orzeł z Wisły" na wiele lat zdominował rywalizację.

Kamil Stoch nie wytrzymuje z zachwytu na myśl o niej. Mówi wprost: "Cudowna!"

Adam Małysz uniknął śmierci. Straszna historia ujrzała światło dzienne

Marsz po miejsce w historii zaczął w sezonie 2000/01 kiedy to najpierw wygrał Turniej Czterech Skoczni, a następnie sięgnął po Kryształową Kulę za zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Wówczas rozpoczęła się również Małyszomania, która tak naprawdę trwa po dziś dzień. Bo obok takiej postaci jak Małysz nie da się przejść obojętnie.

Izabela Małysz odsłoniła ciało. Tak określili ją w Internecie. Widok zapiera dech, ciężko oderwać wzrok

Z okazji 20. rocznicy sukcesu Małysza Red Bull, a więc firma od lat związana z byłym zawodnikiem, postanowiła przygotować szereg materiałów związanych z "Orłem z Wisły". W jednym z artykułów dowiadujemy się ważnych szczegółów z pierwszych lat życia utytułowanego zawodnika. Wśród nich jest historia mrożąca krew w żyłach.

Mało znana historia Małysza wyszła na jaw. Tragedia była blisko

Chodzi dokładnie o rok 1978. Pewnego razu, gdy mama reprezentanta Polski, Ewa, rozwieszała pranie, w stuletnim domu w Wiśle nagle zaczęły odpadać kawałki stropu. Gdy Ewa Małysz wbiegła do pomieszczenia, zobaczyła że wózek jej kilkumiesięcznego syna został przygnieciony przez spadający strop. Na szczęście Małysza w wózku nie było.

- Mogłoby mnie tu już nie być. Na szczęście chwile wcześniej babcia przeniosła mnie do drugiego pokoju - wyjawił Małysz. Ciężko wyobrazić sobie, co mogła czuć mama byłego skoczka, gdy zastała widok zasypanego wózka. Całe szczęście los i opatrzność sprzyjała przyszłej legendzie skoków.

Najnowsze