Adam Małysz ma już tego dość! Przed MŚ Oberstdorf 2021 postanowił głośno powiedzieć o wszystkim, co go trapi. Niedawno przez to na jego Instagramie wybuchła prawdziwa burza, o czym przeczytacie poniżej w galerii. Tym razem nie miał żadnych hamulców. Gdy tylko okazało się, że testy skoczków narciarskich, sztabów szkoleniowych i dziennikarzy wywołują tak ogromne zamieszanie, Adam Małysz postanowił zareagować. Otwarcie nazywa to działanie "masakrą". Dyrektor naszej kadry jest zdania, że w takim przypadku może lepiej byłoby w ogóle zrezygnować z organizacji tej najważniejszej w sezonie imprezy. Wszystko zaczęło się od dziwnych komunikatów Niemców. Tuż po przyjeździe do Oberstdorfu wszyscy musieli poddać się testom na koronawirusa, które będzie trzeba powtarzać regularnie w trakcie MŚ. Adam Małysz usłyszał jednak, że do środy może nie być wyników próbek i wtedy występ biało-czerwonych w pierwszych treningach byłby wykluczony, co znacznie osłabiłoby pozycję polskich skoczków. Co więcej, zdarzają się irracjonalne błędy przy testowaniu.
Sprawdź: Najpierw córka Małysza była w klinice na zabiegu, teraz proponuje kobietom DRENAŻ LPG. Nie wytrzymały! Co one wypisują!
Adam Małysz, który już nie mógł wytrzymać milcząc, sam zareagował, gdy usłyszał, że probówki momentami rozdawane są losowo. Okazało się bowiem, że jeden z dziennikarzy otrzymał tę opisaną nazwiskiem Grzegorza Sobczyka - asystenta trenera Michala Doleżala. Aż strach pomyśleć ile podobnych sytuacji miało miejsce wcześniej i później!
Adam Małysz w rozmowie z Onetem nie miał żadnych wątpliwości, że takie działanie może przynieść więcej szkody niż pożytku. Oczywiście, wszyscy są zgodni, że należy chronić zdrowie zawodników i innych osób związanych z MŚ w skokach narciarskich, ale we wszystkim trzeba znaleźć złoty środek. W Oberstdorfie go zabrakło.
Małysz nie wytrzymał, gdy opowiedziano mu historię dziennikarza wp.pl Grzegorza Wojnarowskiego. Gdy zjawił się on w punkcie poboru wymazów, otrzymał probówkę z nazwiskiem wspomnianego wcześniej Sobczyka. Co więcej, nikt nie chciał od niego zapłaty, tłumacząc, że już wcześniej opłacono test.
W tym momencie dyrektor polskiej kadry postanowił zareagować i publicznie wygłosić, być może niepopularną, opinię. Zdaniem Adama Małysza być może lepiej byłoby, gdyby MŚ w Oberstdorfie zostały w ogóle odwołane.
- Masakra. To pokazuje absurd tego wszystkiego. Skoro mamy robić testy co dwa dni i do tego płacić za nie horrendalne kwoty, może lepiej było odwołać te mistrzostwa - skomentował na łamach Onetu legendarny skoczek narciarski.
Zobacz: Nie do wiary, co dziewczyna Piotra Żyły wozi w samochodowym schowku. Marcelina Ziętek lubi różne smaki, gdy najdzie ochota na grzech
Mistrzostwa świata w Oberstdorfie to najważniejsza impreza sezonu 2020/21 w skokach narciarskich. Organizatorzy robią wszystko, by jak najbezpieczniej przeprowadzić całe wydarzenie. Jednak ich trud może okazać się daremny.
Do testowania jest bowiem 4,5 tysiąca osób! Każda z nich musi wykonać test w kierunku koronawirusa co drugi dzień. Oficjalnie nikt nie zakomunikował także, że próbki sportowców będą miały pierwszeństwo, więc niewykluczone, że części z nich po prostu nie zdąży się przebadać i tym samym zawodnicy zostaną pozbawieni szans na dobry wynik jeszcze przed zmaganiami,