Adam Małysz w trakcie bogatej kariery zdobył w skokach narciarskich naprawdę wiele. Na jego koncie są między innymi cztery mistrzostwa świata, a jedno z nich wywalczył w Sapporo. Jest to jeden z jego najlepszych konkursów - "Orzeł z Wisły" zupełnie nie dał szans rywalom na normalnej skoczni Miyanomori i wygrał z drugim Simonem Ammannem o 21,5 punktu. Był to prawdziwy nokaut, który przyszedł kilka dni po bolesnym konkursie na większej Okurayamie, na której Małysz był czwarty. Miejsce tuż za podium zawsze boli, a jednym z zawodników, który dość niespodziewanie wyprzedził wtedy Polaka, był 22-letni Harri Olli. Wydawało się, że jest to początek wielkiej kariery kolejnego Fina, ale kolejne lata brutalnie zweryfikowały jego talent. Fiński wicemistrz świata z Sapporo bardziej niż ze skoków znany jest z obyczajowych skandali, a kolejny właśnie rozgrywa się w Finlandii.
Harri Olli może trafić do więzienia na 10 lat. Dawny rywal Małysza nie uniknie kary
Informowaliśmy już o tym, że Olli jeszcze jesienią tego roku ponownie stanie przed sądem. Ma to związek z sytuacją ze stycznia 2022 roku, kiedy były skoczek miał na parkingu w Lahti zaatakować swoją byłą żonę. W ich kłótnię zaangażowali się inni kierowcy, a jeden z nich został ciężko pobity, w efekcie czego trafił do szpitala. Sprawa ta trafiła do sądu, a w listopadzie odbędzie się rozprawa. Nie jest to pierwszy wybryk Olliego, który w przeszłości odsiedział już 4,5 miesiąca w więzieniu za napaść. W związku z tym jest recydywistą i niemal na pewno nie uniknie kary.
Tak twierdzą dziennikarze tygodnika "Seiska". Ich zdaniem 38-latek zostanie potraktowany surowiej. "Będzie to kolejna kara z paragrafu za pobicie z poważnym uszkodzeniem ciała, czyli recydywa, więc teraz nie uniknie surowej kary więzienia, a grozi mu od roku do nawet dziesięciu lat" - napisano. Wyrok najwcześniej poznamy w listopadzie, ale należy spodziewać się, że Olli po raz drugi trafi do więzienia.