Po dobrym biegu PŚ w słoweńskiej Rogli, w którym na 10 km klasykiem Kowalczyk rozbiła norweskie rywalki (oprócz nieobecnej Marit Bjoergen), apetyty na sukces wzrosły. Polska królowa nart nieco zwolniła tempo, święta spędzi w kraju, ale po głowie cały czas chodzą jej przygotowania do Touru, w którym liczy na obronę pierwszego miejsca sprzed roku.
Może jeść, co chce
- W czasie świąt tylko Wigilię będę mogła spędzić w domu. Później będę musiała wyjechać na trening. Ponieważ w mojej okolicy nie ma tras, na których będę mogła potrenować, pojadę na Polanę Jakuszycką albo na Słowację - tłumaczy na swojej stronie internetowej mistrzyni olimpijska i obrończyni Kryształowej Kuli Pucharu Świata. - Znaleźliśmy trasy w Polsce, ale nie chcę zdradzać gdzie, żebyśmy mieli spokój - mówi "Super Expressowi" trener Aleksander Wierietielny (64 l.), który na okres świąteczny zaordynował podopiecznej normalny zestaw zajęć.
- Wigilię spędzamy normalnie, ze swoimi rodzinami, ale tak naprawdę Justyna codziennie musi ćwiczyć - tłumaczy szkoleniowiec. - W święta na pewno tradycyjnie podjemy sobie rożnych smakołyków. Nie ma mowy o żadnej diecie, zresztą Justysia tak szybko wszystko spala, że może jeść, co chce - uspokaja Wierietielny.
27 grudnia team Kowalczyk będzie już trenował w niemieckim Oberhofie, gdzie startuje TdS.
Aby serce nie bolało
-- Ale do tego czasu Justyna musi się poruszać, zmęczyć - podkreśla Wierietielny. - W święta codziennie powinna popracować na trasie 2-3 godziny. Mogą być też marszobiegi, rower stacjonarny. Nie ma czasu na odpoczynek. Gdyby przez 2-3 dni pozbawiła organizm wysiłku, skończyłoby się to skurczami i bólami serca - wyjaśnia trener naszej mistrzyni.