W niedzielę (7 sierpnia) wielu skoczków będzie rywalizować w zawodach Letniego Grand Prix w Courchevel, ale polska kadra A zrezygnowała z tego konkursu. Thomas Thurnbichler miał inny plan na docelowych liderów reprezentacji i zabrał ich na kilkudniowe zgrupowanie do Oberhofu. Tam Biało-Czerwoni szlifowali formę, choć nie brakowało też wpadek. Kamil Stoch przyznał się w mediach społecznościowych, że jeden ze skoków zakończył upadkiem i dość mocno się poobijał. Mimo to, nie traci optymizmu przed kolejnymi występami i uspokaja, że forma idzie w dobrym kierunku. A już podczas inauguracji LGP w Wiśle pokazał moc, zdobywając 180 na 200 możliwych punktów. Wraz z Dawidem Kubackim zdominował zmagania na skoczni im. Adama Małysza, ale następną okazję do zwycięstwa otrzyma najwcześniej 17 września w Rasnovie. Dla polskich skoczków będzie to kolejny dość wymagający wyjazd, do czego są jednak przyzwyczajeni.
Stoch opowiedział historię o mandacie. Tajemnicza przygoda drogowa
Podczas przygotowań do zimowego sezonu Stoch mocno dba o kontakt z fanami. Za pośrednictwem mediów społecznościowych informuje ich o wielu szczegółach z codziennego życia skoczka, a podczas zgrupowania w Oberhofie postanowił przybliżyć im rzeczywistość związaną z podróżami. W obszernym wpisie, opublikowanym w ramach ciekawostki dla zainteresowanych kibiców, przytoczył też jedną z nieprzyjemnych sytuacji drogowych. Doszło do niej podczas powrotu z zawodów!
Kamil Stoch pokazał jak skacze. Zrobił to w samych majtkach, ma gorący apel do kibiców
W galerii poniżej dowiesz się, jakie wykształcenie ma Kamil Stoch!
"Jeszcze kadrowa anegdotka bez nazwisk. Powrót z zawodów dawno, dawno temu.
- Przekroczył pan prędkość. To będzie mandat.
- Ale proszę pana, ja tu wiozę gwiazdy.
- To dla pana mandat i gwiazdy po 100 zł za brak pasów" - opowiedział po latach trzykrotny mistrz olimpijski. O spotkaniu kadrowiczów z policją na drodze dowiedziało się wielu kibiców, ale Stoch zachował najważniejsze szczegóły dla siebie. Nie zdradził żadnego nazwiska, a fani mogą się tylko domyślać, kto siedział w samochodzie. Przy okazji 35-latek przytoczył też inną ciekawostkę.
"Czy wiecie, że podróż na zawody do Japonii i powrót, trwa dłużej niż nasz pobyt na miejscu?" - wyznał 39-krotny triumfator zawodów Pucharu Świata.