Od kiedy Austriak objął stanowisko trenera biało-czerwonych, Polacy notują sukces za sukcesem. Tylko w tym sezonie zdobyli dwa brązowe medale w konkursach drużynowych na dużych imprezach, mistrzostwach świata w lotach oraz na igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu. Ponadto polscy kibice mogli cieszyć się z szeregu indywiudalnych triumfów Kamila Stocha.
A to i tak tylko część osiągnięć skoczków znad Wisły. Właśnie dlatego pozostanie Stefana Horngachera w Polsce stało się sprawą priorytetową dla Polskiego Związku Narciarskiego. Zainteresowani usługami 48-letniego szkoleniowca mieli być m. in. Niemcy i Austriacy, co spowodowało, że PZN pracował pod presją czasu.
Wiele wskazuje na to, że Horngacher przedłuży kontrakt ze związkiem i w kolejnych latach będzie prowadził polskich skoczków. Taką informację w telewizyjnym wywiadzie podał wczoraj prezes PZN, Apoloniusz Tajner. Podobne sygnały mogliśmy usłyszeć również od samego trenera.
O komentarz dotyczący tej informacji, na antenie TVP, zapytany został Kamil Stoch. Reakcja polskiego skoczka była niecodzienna. - Hurraaa! Fanfary! Cześć prezesowi! - powiedział z uśmiechem i rzucając żółtym plastronem mistrz olimpijski. - Stefan Horngacher jest jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym trenerem na świecie. Nie wyobrażałem sobie, że mógłbym pracować z kimś innym. Dlatego cieszę się, że będziemy mogli kontynuować naszą współpracę - dodał już na poważnie Stoch.
Zobacz również: Norweskiemu skoczkowi przeszkadzają polskie flagi? "Dziwne, że jest ich więcej niż norweskich"