Po raz pierwszy w historii skoków narciarskich po pierwszych skokach startujących zawodników, na trzech wiodących lokatach znajdowali się Polacy. Najlepszy okazał się Kamil Stoch, drugi był Dawid Kubacki, a za nim Stefan Hula. Przed decydującą rozgrywką zajrzało nam w oczy widmo "polskiego podium", a więc pudła złożonego z trzech reprezentantów Polski.
Na taki wynik musimy jednak jeszcze trochę poczekać, bo plan udało się zrealizować w dwóch trzecich. Stefan Hula słabo spisał się w swojej drugiej próbie i znalazł się na końcu pierwszej dziesiątki. Presję wytrzymał natomiast Dawid Kubacki. Polak musiał skoczyć w okolice 137/138 metrów, a pofrunął poza 140. i objął prowadzenie (5 punktów więcej od Roberta Johanssona). Już wtedy wiedzieliśmy, że konkurs w Lillehammer wygra reprezentant Polski. Nie wiedzieliśmy tylko który? Szybko dał nam odpowiedź Kamil Stoch. Lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i najlepszy zawodnik cyklu Raw Air 2018, pofrunął jeszcze metr dalej od Kubackiego, deklasując wszystkich swoich przeciwników. Zawodnik z Zębu wygrał zawody z przewagą ponad 27 punktów.
W Lillehammer Piotr Żyła zajął 14. miejsce, a Jakub Wolny był 20. Pecha miał Maciej Kot, który nie awansował do drugiej serii. Polskiemu skoczkowi do finału zabrakło 0,2 punktu.
Wtorkowym występem Stoch umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej Raw Air. Polak ma już ponad 56 punktów przewagi nad drugim Johanssonem. Kubacki w tym zestawieniu jest szósty i ma ponad 100 punktów mniej od swojego kolegi z kadry. Zawody w Lillehammer doprowadziły nas do półmetku norweskiego turnieju. Do przerwy więc na prowadzeniu Kamil Stoch.