- Już znamy największego przegranego mistrzostw. Halvor Egner Granerud w sobotę przegrał z Piotrem Żyłą, teraz z koronawirusem…
- Na pewno jest załamany. Polscy skoczkowie wiedzą, co czuje, bo o mało nie wylecieli w tym samym miejscu z TCS. Tym razem jednak wyniki testów są jednoznaczne. Pech, który mógł się zdarzyć każdemu i wszyscy są tego świadomi. Każdy pilnuje się jak może, a po przypadku Graneruda na pewno obawy są większe. Koronawirus to zdradliwa sprawa. W Pucharze Świata wszystko szło Granerudowi jak po maśle, wtedy trudno jest zaakceptować fakt, że wielkie imprezy przechodzą koło nosa. Kamil Stoch wygrał TCS, medale mistrzostw świata przepadły. Na normalnej skoczni Norweg zepsuł jeden skok na kilka i wystarczyło.
- Gdy na starcie nie może pojawić się lider PŚ, to zawody tracą sens?
- Zawodnicy nie startują przez kontuzje i inne wydarzenia losowe. Nikt nie wspomina, że Stehpan Leyhe nie może rywalizować z powodu kontuzji. Granerud na pewno jest zły, cała Norwegia jest zła. Każdy chciałby udowodnić mu, że może go pokonać na takiej imprezie. Gdy Adam Małysz był w największej formie i wtedy wydarzyłoby się coś, co uniemożliwiłoby mu skakanie, to przecież nikt nie odwołałby konkursu.
To ona jest najlepsza wśród kobiet. Maren Lundby mistrzynią świata w skokach
- Kamil Stoch odbije sobie niepowodzenie na normalnej skoczni?
- Na pewno był rozczarowany. Skoki takie są. Różnica między wygraną, a 20. miejscem są naprawdę minimalne. Karl Geiger wygrał mistrzostwa świata w lotach, nagle forma przepadła przez jakiś szczegół. Teraz znowu ma medal MŚ. Czujesz się trochę gorzej fizycznie i od razu spadasz o 10 lub 20 miejsc. Kamil jest w podobnej sytuacji, jak przed TCS. Nie skacze źle, ale brakuje tej lekkości. Rytmu. Wtedy łatwo zgubić pewność siebie. Musi zachować spokój i próbować. Nigdy nie wiadomo, kiedy wielka forma powróci. Może dziś, może jutro. Był wspaniały podczas TCS. Jednak polscy kibice nie powinni się na niego złościć, jeśli mu nie pójdzie, to genialny sportowiec.
Thomas Morgenstern dla "SE": O Żyle, Stochu, Granerudzie i pasji do latania helikopterem
- W takim razie kto wygra?
Szanse się niesamowicie wyrównały. Uważałbym na Anże Laniska i Roberta Johanssona. O trójce z Polski nawet nie trzeba mówić. Dawid, Kamil i Piotr mogą wygrać. Dołożyłbym do tego Markusa Eisenbichlera. Wszyscy Norwedzy są silni, ale zobaczymy, jak na nich wpłynie sytuacja z Granerudem. Na pewno zastanawiali się, czy ich też nie spotkają konsekwencje.
- Jaki był sekret wygranej Piotra Żyły? Przed drugim skokiem już świętował…
Myślę, że już po przebudzeniu powiedział sobie: wow, to dzisiaj zawojuje świat. Był w świetnej formie fizycznej. W skokach czasem jest tak, że nie wygrywasz, a czujesz że powinno być inaczej. Czasem po prostu wszystko się udaje.
- Miał pan kiedyś to samo?
W Lahti na dużej skoczni! Najpierw te zawody były odwołane. Musieliśmy wystartować dzień lub dwa dni później. I właśnie za pierwszym razem nie miałem takiego uczucia, a dwa dni później poczułem przypływ mocy. Już po rozgrzewce wiedziałem, że będę świetny. Skoki były dobre. Nie wiedziałem, czy wygram - miałem pewność, że nic nie zepsuję.
Migalski zaatakował Piotra Żyłę. Padło bardzo niewygodne pytanie i wylała się FALA WŚCIEKŁOŚCI
- Thomas Morgenstern mówił, że złoto w konkursie drużynowym przypadnie Norwegom. Niemcy, Polska i Austria powalczą o srebro. Mówił to jednak przed informacją o Granerudzie.
- Każdy z Norwegów może spokojnie myśleć o miejscu w pierwszej piątce w konkursie indywidualnym. Tacy są silni. Polski zespół również jest bardzo silny, ale ostatnio brakuje stabilności. Mogą być faworytami, skoro nie ma Graneruda. Medal jest w zasięgu Niemców, presja z nich trochę zeszła po sukcesie Karla Geigera na normalnej skoczni. Na pewno jest mniejsza. Eisenbichler uwielbia duży obiekt w Oberstdorfie, oczekuję, że będzie silny. Zobaczymy, czy reszta będzie zdolna do osiągnięcia podobnego poziomu.
Czwartkowe kwalifikacje do konkursu indywidualnego na dużej skoczni rozpoczną się o godz. 17.20. Transmisja w Eurosporcie 1 i Eurosport Playerze.