Jak na razie forma polskich skoczków narciarskich nie jest na takim poziomie, na jakim można było tego oczekiwać przed rozpoczęciem sezonu. W ostatnich tygodniach niewiele wskazywało, aby coś miało ulec zmianie. Istnieje jedynie nadzieja, że podczas zawodów w Pekinie, nagle się coś odmieni i Polacy powalczą o olimpijskie podium.
Dlatego Horngacher boi się butów Kamila Stocha i reszty. Trwa wojna, a w tle Ryoyu Kobayashi
Kluczowa decyzja Doleżala. O wszystkim opowiedział
Do Chin polecieli Kamil Stoch, Piotr Żyła, Dawid Kubacki, Paweł Wąsek oraz Stefan Hula. Największe oczekiwania związane są z występem mistrza z Zębu. Stoch w Pekinie może zapisać się w historii skoków narciarskich, zdobywając czwarty złoty medal olimpijski. Na razie jednak droga jest do tego daleka. Najpierw zawodnicy muszą zapoznać się z obiektem.
Na skoczni w Zhangjiakou mnóstwo skoczków nie miało jeszcze okazji występować. To dość nietypowa sytuacja, bo zazwyczaj dochodzi do próby przedolimpijskiej. Teraz ze względu na sytuację panującą na świecie, nie udało się rozegrać na niej konkursów Pucharu Świata. Polacy dopiero na treningach poznają chiński obiekt.
Oglądaj program Super Igrzyska! Początek, 3 lutego o godzinie 10:20.
Doleżal ograniczy liczbę treningów. Więcej odpoczynku dla skoczków
Czasu jest niewiele, bo już 5 lutego odbędzie się pierwszy etap olimpijskiej rywalizacji. Zawodnicy powalczą w kwalifikacjach o udział w niedzielnym konkursie na skoczni normalnej. Michal Doleżal w rozmowie z Eurosportem przekazał, że będzie się starał ograniczać liczbę treningów, aby oszczędzać skoczków narciarskich.
- Musimy rozsądnie gospodarować siłami zawodników. Skocznie są na dużej wysokości, temperatury są niskie, konkursów dużo. Na pewno nie będziemy skakać wszystkich treningów - powiedział szkoleniowiec reprezentacji Polski. Skakania w Chinach będzie sporo, bo po weekendzie odbędzie się konkurs drużyn mieszanych, a potem konkurs indywidualny i drużynowy na skoczni dużej.