W sporcie nie zawsze liczą się tylko umiejętności. Do odnoszenia wielkich sukcesów potrzebna jest niekiedy pomoc technologii, zwłaszcza w dyscyplinach, gdzie sprzęt odgrywa kluczową rolę. Nie inaczej jest w przypadku skoków narciarskich, gdzie kombinezony, buty, narty, czy nawet wiązania mogą pomóc uzyskać kilka metrów więcej.
Skoczkowie dostali niespodziewaną pomoc. Doleżal potwierdza
Testowanie sprzętu przez konkretne reprezentacje nierzadko wywołuje spore dyskusje. Tak było tuż przed igrzyskami olimpijskimi w Pekinie, kiedy to burzę wywołał Stefan Horngacher. Austriacki szkoleniowiec reprezentacji Niemiec oprotestował buty, w których Polacy startowali Willingen, co ostatecznie skończyło się dyskwalifikacją Piotra Żyły i Stefana Hula.
Wyjątkowy apel ojca Kamila Stocha. Chodzi o Horngachera. Te słowa dadzą wielu do myślenia
W dodatku biało-czerwoni nie mogą korzystać z nowego sprzętu. Okazuje się jednak, że Polacy nie zamierzają przestać szukać nowych rozwiązań, które mogą przynieść im korzyści na skoczni. Jak donosi portal sport.pl, kadra skoczków dostała pomoc od kadry snowboardzistów, a potwierdził to Michal Doleżal. - Mogę to potwierdzić, pomagamy sobie wzajemnie - powiedział.
Skoczkowie dostali pomoc od snowboardzistów. Zyskają nad rywalami?
A chodzi konkretnie o smar. Zawodnicy jeżdżący na jednej desce chwalili sobie jego efekty, co przekładało się również na niezłe wyniki na olimpijskich trasach. W sztabie skoczków uznano, że warto spróbować tego rozwiązania. - Chciałem przetestować ten smar, żeby mieć spokojną głowę - powiedział Kamil Skrobot, serwismen skoczków.
- Wieczorem, jak jest fest zimno, to akurat wielkiego szału nie zrobił, ale fajny jest sam fakt, że snowboardziści nam go użyczyli - dodał. Takie testy nie są niczym zagrożone, bo FIS nie kontroluje smarów. Niewykluczone więc, że po zamieszaniu z butami, Michal Doleżal przechytrzy inne kadry i wzajemna pomoc da wymierne efekty.