Ktoś może zauważyć, że na zimowych igrzyskach olimpijskich minusowa temperatura powinna być czymś nie tylko normalnym, ale też pożądanym. Tak w istocie jest, jednak temperatury spadające nawet poniżej minus 20 stopni są już niezwykle uciążliwe nie tylko dla sportowców, ale też dla wolontariuszy pomagających przy organizacji zawodów.
Kamil Stoch najadł się strachu w kwalifikacjach! Skoczek o wszystkim opowiedział
Sportowcy narzekają na mróz
Do minus 20,4 stopni Celsjusza spadła temperatura na snowboardowej arenie w Zhangjiakou, gdzie w sobotę odbyły się kwalifikacje do olimpijskich zawodów kobiet w konkurencji slopestyle. Odczuwanie zimna potęguje silny wiatr, który wolontariuszom zmraża rzęsy. – Jest zimno! Ciężko jest utrzymać rozgrzane ciało i wykonywanie trików jest trudniejsze, bo czujesz się zesztywniały. Wiatr też robi swoje i trochę straszy – powiedziała dwukrotna mistrzyni olimpijska Amerykanka Jamie Anderson.
Igrzyska w Pekinie są pierwszymi zimowymi, w których niemal w stu procentach śnieg jest sztuczny. Ponad 100 generatorów i 300 armatek śnieżnych pracuje, aby stoki przygotowane były do zawodów. – Chwilami miało się wrażenie, że wiatr może cię wyrzucić z zawodów. Trzeba było się do tego dostosować – dodała Nowozelandka Zoi Sadowski-Synnott, która była najlepsza w kwalifikacjach. Reprezentanci Polski w tej konkurencji nie startują.
Natalia Maliszewska wciąż w niepewności? Będzie musiała zrobić jeszcze jeden test