Sobotnie loty miały rozpocząć się o godzinie 16:00. Konkurs stał pod znakiem zapytania od samego rana, bowiem prognozy pogody zapowiadały silny wiatr. Przewidywania meteorologów znalazły niestety odzwierciedlenie w rzeczywistości, wokół obiektu w Vikersund pojawiały się porywy wiatru do 13 m/s. W tych warunkach jury kilkakrotnie przekładało rozpoczęcie zawodów. Wiatr nie osłabł i zawody musiały zostać odwołane. W odpowiedzi w Vikersund wprowadzono nowy plan zawodów.
Dyrektor Pucharu Świata Sandro Pertile zapowiedział, że niedziela będzie intensywnym dniem dla skoczków. Najpierw konkurs złożony z jednej serii (w zamian za brak sobotnich zmagań), który rozpocznie się o godz. 11:05, a o godz. 15:30 zawody złożone (zgodnie z planem) z trzech serii konkursowych.
Pomysł przeprowadzenia jednej dodatkowej serii w niedzielę wzbudził wiele obaw. Nie podoba się to między innymi Thomasowi Thurnbichlerowi, który przed kamerami TVN stwierdził, że taki finał Raw Air to duża niedogodność dla i tak już zmęczonych zawodników.
- Nie sądzę, żeby to było konieczne. Zbliżamy się już do końca sezonu i startujemy w dwóch konkursach jednego dnia z długą przerwą, podczas której nie możemy nawet wrócić do hotelu. Ale jeśli jury tak zdecyduje, damy z siebie wszystko - powiedział Austriak.
W niedzielę w pierwszym konkursie weźmie udział czterech Polaków: Aleksander Zniszczoł, Dawid Kubacki, Piotr Żyła oraz Kamil Stoch. Liderem cyklu jest Austriak Stefan Kraft - 1566,8 pkt, który wyprzedza Słoweńca Petera Prevca - 1518.
ZOBACZ: Adam Buksa może pogrążyć Fernando Santosa. Turcy zaczynają mieć go dość