Dorota Świątek, mam Igi Świątek najlepszej rakiety świata w rozmowie z „Super Expressem” mówi o początkach kariery Igi, poczuci satysfakcji, tenisowej przyszłości jaka czeka Igę. - Podzielę się osobistą uwagą: miałam wrażenie, że poprzedni trener szkodził jej wizerunkowo. - mówi Dorota Świątek i w wywiadzie udzielonym Super Expressowi dokładnie odsłania kulisy świata wielkiego tenisa. Cały wywiad możecie przeczytać poniżej. Życzymy miłej lektury
Super Express: – Kiedy Iga dowiedziała się, że zostanie numerem jeden na świecie, powiedziała, że to surrealistyczne uczucie. Dla mamy też?
Dorota Świątek: – Przede wszystkim ogromna satysfakcja, radość i szczęście, że potrafiła wykorzystać wszystko to, co wypracowała i co zostało w nią zainwestowane, że przyszły efekty mozolnej, wieloletniej pracy i treningów. A czy to surrealistyczne? Wydaje mi się, że jeżeli człowiek poświęca w życiu wszystko, by realizować własne marzenia i cele, to musi się liczyć, że przy sprzyjających okolicznościach i zdrowiu będzie je osiągał. Życie jest za krótkie, by marnować możliwości, okazje, szanse i talent.
– Od najmłodszych lat jeździła pani z córką na turnieje. Wyobrażała pani sobie ją wówczas na szczycie tenisowego świata?
– Jak najbardziej, bo ona od małego, od kiedy tylko zaczęła się zajmować sportem, to we wszystkich zawodach, jeśli nawet nie wygrywała, zachodziła zwykle wysoko. Od początku było wiadomo, że trzeba jej tylko stworzyć odpowiednie warunki, przede wszystkim finansowe, tym bardziej że ona niezwykle chciała się realizować. Nie tylko chciała, ale też jej to autentycznie wychodziło. Jako matka obserwująca swoje dzieci (Iga ma starszą siostrę Agatę, która też grała w tenisa – red.) starałam się znaleźć to, w czym one będą dobre w życiu. Szukałam talentów językowych, muzycznych, a w końcu stanęło na sporcie. To, co teraz się dzieje, jest konsekwencją planów, marzeń i właściwej realizacji oraz wielu wyrzeczeń.
Tak Iga Świątek świętowała w Miami! Ale wyżerka, mamy WIDEO!
– Iga w maju skończy dopiero 21 lat. Tempo, w jakim doszła do tego kim jest dziś w tenisie zaskakuje?
– Aż tak to chyba nie, uważam, że w tenisie między 20. a 24. rokiem życia zawodnicy są najbardziej przygotowani, by wspinać się na szczyty możliwości. Oczywiście przypadek Igi jest nieco inny, bo ona wskoczyła na miejsce zwolnione przez Ashleigh Barty, niemniej uważam, że prędzej czy później i tak by do tego doszło. Nikt prezentu Idze nie dawał, ona przecież potwierdza wartość, wygrywając kolejne turnieje. Zawsze mówiła, że jest niezwykle zdeterminowana do osiągania najwyższych laurów w tenisie, z wielkimi szlemami na czele. Jest ambitna, a ja starałam się jej zaszczepić profesjonalizm, doskonalenie warsztatu i skuteczność wykonywanej pracy. Ma też znaczenie nabywanie doświadczenia, a to przecież robi stale. I będzie się dalej rozwijać.
Iga Świątek została zapytana, czy ma chłopaka! Polka zaskoczyła odpowiedzią!
– Niektórzy mówią, że strach się bać, co też Iga może jeszcze w tenisowym życiu osiągnąć, skoro zaczęła z takim przytupem.
– Najważniejsze będzie czerpanie satysfakcji z tenisa. Bardzo dużo w niego włożyła, była pracowitym dzieckiem. Oby to trwało i oby wciąż dostarczała nam wielkich emocji. Sport jest też tak zmienny, że trzeba się cieszyć chwilą, nic nie trwa wiecznie. Poza tym konkurentki nie muszą być mniej utalentowane i też mają swoje marzenia. Nie chcę mówić o celach Igi, przede wszystkim liczy się radość i frajda z tego, co robi. Oby to trwało jak najdłużej, bez syndromu zmęczenia, czy wypalenia. Poza samym sportem jest też otoczka medialna, która bywa niełatwa. Przecież Iga zetknęła się już z hejtem czy nieprzyjemnymi ocenami, którymi jednak generalnie nie powinna się w ogóle przejmować. Powinna robić co potrafi najlepiej. A ponieważ to zainteresowanie nie będzie maleć, powinna być dojrzała i ostrożna we wszystkim, co od niej do mediów dociera. To już wyższa szkoła jazdy i również kwestia pewnego doświadczenia. Na razie wszystko jest na dobrej drodze a ja jako mama mam ogromne poczucie satysfakcji, że wybrała właściwą drogę i że przez lata udało się ją wspierać, między innymi finansowo.
Iga Świątek podjęła trudną decyzję! Kibice muszą jej wybaczyć, tak po prostu trzeba było postąpić!
– A kiedy córka gra ważne mecze, mama się denerwuje, czy jest spokojna i analizuje chłodno to, co się dzieje na korcie?
– Denerwowałam się tylko, kiedy widziałam, że jej nie idzie. Natomiast dostrzegam wokół niej pewną aurę i to mi mówi, czy powinnam się martwić czy nie. Ona się nauczyła utrzymywać koncentrację i ja to doskonale widzę. Rozwija się także jako człowiek, zaczyna inaczej ogarniać rzeczywistość wokół siebie.
– W jakim stopniu obecna dyspozycja Igi to efekt zmiany trenera po poprzednim sezonie?
– To było jak najbardziej korzystne. Podzielę się osobistą uwagą: miałam wrażenie, że poprzedni trener szkodził jej wizerunkowo.
Iga Świątek zdradziła powody rozstania z trenerem! Wyjawiła prawdę, długo biła się z myślami
– Jak to rozumieć?
– Za dużo niepotrzebnych informacji z wewnątrz teamu przedostawało się do mediów. Poza tym filozofia stabilizacji w sporcie nie działa. Tu trzeba się nastawić na wyniki, a nie stabilizację. To Idze nie pomagało, było widać, że dotarła w pewnym momencie do ściany. Nie szła do przodu, odnosiłam wrażenie, że źle czuła w tamtym układzie i bardzo motała się psychicznie. Teraz widać, że przyszła świeżość oraz dojrzałość, nie ma zajmowania się głupotami typu depilacja klatki piersiowej trenera. Pewne rzeczy mogą się dziać, ale nie można z tego robić widowiska.
– Czyli zmiana szkoleniowca nie zaskoczyła pani?
– Nadszedł etap profesjonalnej dojrzałości Igi. Pan Tomasz Wiktorowski jak na razie spełnia wszelkie oczekiwania. Jest oszczędny w ocenach, wywiadach i opiniach, bardzo powściągliwy. Ja sobie niezwykle cenię takich ludzi. Nie wszystko należy wyciągać na zewnątrz, to może szkodzić młodemu człowiekowi, który jeszcze czasem nie jest w stanie wyselekcjonować tego, co dla niego wartościowe. Nie wszystko jest na sprzedaż.
Niezwykłe zachowanie Zbigniewa Bońka po triumfie Igi Świątek. To zdjęcie mówi wszystko
– Czy nastąpiła też zmiana w mentalności córki? Jeszcze całkiem niedawno zdarzał się jej płacz na korcie i za smutkiem patrzyło się na niektóre jej reakcje. Teraz wygląda na twardszą.
– Te łzy na korcie moim zdaniem były wynikiem wywieranej na nią presji oraz bezradności. Wydawało mi się, że ma pewne braki warsztatowe i kiedy bardzo chciała, one ją powstrzymywały. Płacz był odzwierciedleniem bezsilności. I nikt jej nie był w stanie pomóc. Pewność siebie wynika z posiadanego warsztatu i umiejętności. Nie wykona się kroku naprzód, jeśli się ich nie podniesie i nie udoskonali. Zderzała się ze ścianą, była zostawiona sama sobie. Czasami zmiana w otoczeniu jest potrzebna. I przyniosła skutek. Coś zagrało i doskonale widać, że Iga psychicznie mocno podskoczyła.
– Iga sprawia wrażenie osoby bardzo rozsądnej i twardo stąpającej po ziemi. „Sodówka” jej nie grozi?
– Jeśli przez sodówkę rozumieć nastrój uniesienia po zasłużonych wygranych, to pewnie troszkę jej będzie. To przyjemne uczucie, ale trzeba je kontrolować, tak by ten gaz szybko uleciał. I nie mam wątpliwości, że Iga z tym sobie poradzi.
Listen to "Lewandowski za grube miliony odjedzie do PSG" on Spreaker.