Iga Świątek w czwartek zdradziła, jaki był powód jej tajemniczej nieobecności po US Open, gdy - jak podawała - z powodu zmęczenia, z przyczyn osobistych oraz w związku ze zmianą trenera wycofała się z turniejów w Azji. 12 września dowiedziała się, że w jej organizmie wykryto śladowe ilości zakazanej substancji - trimetazydyny. Feralną próbkę pobrano 12 sierpnia czyli przed turniejem w Cincinnati. 12 września tenisistka dowiedziała się z maila, że zostaje zawieszona do wyjaśnienia sprawy, ze skutkiem natychmiastowym. To dlatego dzień później wycofała się z turnieju w Seulu - pierwszego z serii azjatyckich imprez, w których jej zabrakło (nie zagrała również w Pekinie i w Wuhan). Okazało się, że zakazana substancja do jej organizmu dostała się w fabrycznie zanieczyszczonej melatoninie, którą Świątek przyjmuje często, walcząc z bezsennością, w porozumieniu z lekarzem.
Iga Świątek zawieszona na miesiąc. WADA będzie badać sprawę
Międzynarodowa Agencja ds. Integralności Tenisa (ITIA) ogłosiła decyzję, w której uznaje w pełni argumentację zawodniczki stanowiącą o jej niewinności.- Nareszcie mogę i dlatego od razu dzielę się z Wami najcięższym doświadczeniem w moim życiu. Przez ostatnie 2,5 miesiąca poddałam się surowemu postępowaniu agencji ITIA, które potwierdziło moją niewinność. Jedyny pozytywny test antydopingowy w mojej karierze z niewiarygodnie niskim stężeniem substancji zabronionej, o której nigdy wcześniej nie słyszałam, sprawił, że pod znakiem zapytania stanęło wszystko, na co pracowałam przez całe życie - zdradziła Iga Świątek w skierowanym do kibiców oświadczeniu. - Był to dla mnie ogromny cios, byłam w szoku i ta sytuacja sprawiła, że było we mnie bardzo dużo lęku, bo na początku nie wiedziałam po prostu, jak to mogło mi się przytrafić i skąd to się wzięło.
Na tym jednak nie koniec sprawy. Decyzję ITIA rozpatrzy Światowa Agencja Antydopingowa (WADA), która może odwołać się do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie. Tak jak ostatnio zrobiła to w przypadku Jannika Sinnera, włoskiego lidera rankingu ATP. "Jak w każdej tego typu sprawie, WADA rozpatrzy decyzję ITIA i zastrzega sobie prawo do odwołania się do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu, jeśli okaże się to stosowne" - przekazał PAP rzecznik prasowy WADA James Fitzgerald.
Śledztwo ITIA ustaliło, że pozytywny wynik testu był spowodowany zanieczyszczeniem leku bez recepty - melatoniny, produkowanego i sprzedawanego w Polsce, który zawodniczka przyjmowała na jet lag i problemy ze snem, a naruszenie nie było celowe. Stwierdzono to po przeprowadzeniu wywiadów z tenisistką i jej otoczeniem, dochodzeniach i analizach w dwóch laboratoriach akredytowanych przez WADA.
Jak podała ITIA, w wyniku dochodzenia uznano "brak istotnej winy lub zaniedbania" tenisistki, w związku z czym zaproponowano jej miesięczną dyskwalifikację. 27 listopada Świątek przyznała się do złamania przepisów antydopingowych i zaakceptowała karę. Wlicza się do niej wcześniejsze tymczasowe zawieszenie, więc okres 30 dni wykluczenia raszynianki z gry mija 4 grudnia i będzie mogła bez problemów pod koniec roku zacząć nowy sezon. Dodatkowo Polka straci nagrodę pieniężną za turniej WTA 1000 w Cincinnati, który rozegrała tuż po pobraniu od niej badanej próbki. Odpadła wówczas w półfinale po porażce z obecną liderką światowego rankingu Białorusinką Aryną Sabalenką.
ZOBACZ: Simona Halep grzmi po oświadczeniu Igi Świątek! Pisze o wielkiej krzywdzie i niesprawiedliwości
W podobnej sytuacji do Igi Świątek wcześniej w tym roku znalazł się Włoch Jannik Sinner. W marcu w organizmie aktualnego lidera światowego rankingu tenisistów dwukrotnie wykryto śladowe ilości poprawiającego wydolność sterydu anabolicznego - klostebolu, który znajduje się na liście substancji zakazanych w sporcie.
ITIA o sprawie poinformowała w sierpniu. Jannik Sinner nie został zawieszony, gdyż nie stwierdzono jego umyślnego działania. Z przeprowadzonego przez ITIA dochodzenia wynika, że zakazana substancja dostała się do organizmu Włocha z winy jego fizjoterapeuty, który użył produktu zwierającego klostebol, by opatrzyć ranę na palcu, a następnie masował zawodnika bez rękawiczek.
Jedyne straty, jakie poniósł Jannik Sinner, to utrata punktów i premii finansowej za zwycięstwo w turnieju Masters 1000 w Indian Wells.
Jednak pod koniec września do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie odwołała się kierowana przez Witolda Bańkę WADA. Według jej opinii postępowanie i decyzja ITIA były niezgodne z obowiązującymi przepisami. Zdaniem WADA zasadna byłaby dyskwalifikacji w wymiarze od roku do dwóch lat. Nie domaga się natomiast usunięcia wyników Sinnera, poza tymi, które wykreślono wskutek wyroku ITIA.