Wisła Płock - Vive Kielce. Adam Wiśniewski: Nie damy się znowu obić Vive! [ROZMOWA SE]

2015-05-21 9:56

Nie może być tak, że rywale walą nas po gębach, a sędziowie nie robią nic. W czwartek w Płocku na pewno drugi raz nie damy im się pobić - zapowiada lider Orlenu Wisła Adam Wiśniewski (35 l.), który już od 17 lat zakłada niebieską koszulkę "Nafciarzy". Przed nim i jego kolegami z drużyny arcytrudne zadanie, bo w finale do trzech zwycięstw przegrywają z Vive 0:2. Już dziś ich odwieczni rywale mogą świętować mistrzostwo Polski.

"Super Express": - Po niedzielnym meczu twój kolega Kamil Syprzak powiedział, że to, co działo się na boisku, bardziej przypominało uliczne bójki niż piłkę ręczną.

Adam Wiśniewski: - Miał rację! Rywale rozpoczęli bijatykę. Obu stronom oberwało się po głowie, ale to wina sędziów! Człowiek wychodzi na mecz owinięty plastrami, ryzykuje zdrowie, a panowie z gwizdkami wszystko mają gdzieś i dopuszczają do brutalnej gry. Wiadomo, jak to jest - święta wojna, nerwy, emocje, zdarzy się kogoś szturchnąć w ferworze walki, ale od tego jest dwóch arbitrów, by pilnowali, żeby ta agresja nie posunęła się za daleko. Nie może być tak, że z chłopakami z Kielc, którzy są przecież naszymi kolegami, bijemy się jak jakieś szczeniaki, a sędziowie tylko się przyglądają. Przecież zawodnicy Vive powinni dostać nie jedną, ale trzy czerwone kartki!

Grzegorz Tkaczyk znów zagra w reprezentacji?

- Nie zmienia to faktu, że Vive prowadzi 2:0 i w czwartek mogą w waszej hali odbierać złote medale.

- Cóż, wygra lepszy. Pytanie tylko, czy Vive rzeczywiście jest aż tak dużo lepsze od nas, skoro w dwóch meczach w Kielcach musieli się strasznie z nami namęczyć, mimo że graliśmy zdziesiątkowani kontuzjami, praktycznie w sześciu przeciwko szesnastu. Nie pękaliśmy. W Kielcach mają dwa czy trzy razy większy budżet.

- Gdzie szukać nadziei, że jutro postawicie się faworytowi?

- Jak nasi kibice hukną, to rywalom pospadają getry (śmiech). A my zostawimy na parkiecie serca i wątroby.

Najnowsze