Jest sercem drużyny
Jacek Bayer to pierwszy w historii Jagiellonii piłkarz, któremu dane było zagrać w reprezentacji Polski. Miało to miejsce w 1987 roku. Dostąpił tego zaszczytu jako piłkarz drugoligowy. Niebawem z zespołem awansował do ekstraklasy. Dołożył cegiełkę do sukcesu, bo został królem strzelców na zapleczu. Teraz kibicuje, aby jego były klub sięgnął po mistrzostwo Polski. Uważa, że kluczowym w grze lidera jest kapitan Taras Romanczuk. - To prawdziwy Jagiellończyk, traktuję go jak wychowanka - powiedział Jacek Bayer w rozmowie z "Super Expressem". - Jego wyczyn robi wrażenie, bo od dziesięciu lat jest wierny Jagiellonii. To duża sztuka, że te wszystkie mecze w lidze rozegrał w barwach jednego klubu. Cenię go za pracę, którą wykonuje na boisku. Bez niego nie byłoby tego fotela lidera. Pozostaje w cieniu, zabezpiecza nam tyły. Gdy nie gra, to od razu widać, jak bardzo go brakuje. To serce drużyny - podkreślił.
Zasłużył na powołanie do kadry
Romanczuk pisze z Jagiellonią historię klubu, a indywidualnie ma szansę na wyjazd z reprezentacją Polski na mistrzostwa Europy. Selekcjoner Michał Probierz powołał go na marcowe zgrupowanie. To dla kapitana Jagiellonii był powrót do drużyny narodowej po sześciu latach. Debiutował w niej za kadencji trenera Adama Nawałki. Zagrał godzinę w towarzyskim spotkaniu z Koreą Południową, które rozegrano na Stadionie Śląskim w Chorzowie. To był test przed mundialem w 2018 roku. - Nie zaskoczyło mnie to, że Taras dostał powołanie na baraże, że zagrał w finale z Walią - przekonywał Bayer w rozmowie z naszym portalem. - Zasłużył sobie na to równą formą przez cały sezon. W drużynie narodowej mamy problem na pozycji defensywnego pomocnika. Życzę mu, aby selekcjoner znów po niego sięgnął. W każdym razie ja bym go zabrał na to EURO - podkreślił były napastnik Jagiellonii.