Okazuje się, że ministerstwo sportu nie zabezpieczyło środków finansowych na dwie wielkie imprezy w tym roku – mistrzostwa Europy i świata. - Nie chcę się stresować z takich powodów, ale cieszyć się wszystkim, co osiągnęłam na igrzyskach. Chcę czuć się doceniana i szczęśliwa – mówi "Super Expressowi" wicemistrzyni olimpijska w konkurencji omnium.
"Super Express": Wiadomo, że brakuje środków na wyjazd kadry kolarzy na ME w Belgii, czy wybiera się pani na tę imprezę?
Daria Pikulik: - Ustaliłyśmy, że nie pojedziemy na mistrzostwa Europy, jeśli będziemy musiały same zapłacić za wyjazd. Nawet trenerka Małgorzata Jasińska sama tego nie chce, bo byłaby to niezręczna sytuacja dla niej. Jak moglibyśmy rozmawiać trenerką i ustalać taktykę na wyścig ze startu wspólnego, skoro każda z zawodniczek miałaby swoje ambicje biorąc pod uwagę, że pokryła koszty wyjazdu na imprezę za siebie. Ja na pewno nie będę płaciła sama za wyjazd. Jeśli znajdą się środki na wyjazd i polecę do Belgii, to będę w stu procentach zmobilizowana do startu.
- W sytuacji, gdy pani zdobywa medal na igrzyskach, a Katarzyna Niewiadoma wygrywa Tour de France, to czy ministerstwo sportu nie powinno się wykazać szybkim działaniem i znaleźć środki na wyjazd na imprezy w których macie szanse zdobyć medale dla Polski?
- Ale to nie jest już pytanie do mnie, ani do żadnej z moich koleżanek, tylko do ministerstwa lub PZKol. My możemy poprosić o wsparcie jakiegoś sponsora i mam nadzieję, że związek znajdzie prywatnego sponsora lub potrzebne środki w inny sposób, bo wiem, że działa w tym kierunku. Ja zachęcam wszystkich do wspomagania kadry kobiet, bo uważam, że na obu imprezach - choć ja wystartuję tylko w ME – jesteśmy w stanie walczyć o medal, ze złotym włącznie.
- Ta sytuacja zniechęca do walki, czy uprawiania kolarstwa w ogóle?
- Jest to przykre. Ale mimo tej ciężkiej sytuacji organizacyjnej zdołałam zdobyć medal igrzysk. Czyli jak widać, jednak można, jeśli ma się odpowiednich trenerów i cały sztab. Byliśmy wszyscy razem w dążeniu do celu, jako cała ekipa średnich dystansów kobiet i dużo zawdzięczam im wszystkim. Ale powtórzę raz jeszcze – cała sytuacja jest przykra, bo mamy bardzo duże możliwości, bardzo zdolne dziewczyny i każda z nich może powalczyć z powodzeniem na ME i MŚ. Jednak nie jesteśmy wspierane, ani doceniane jak być powinno. Powiedziałam już to głośno podczas igrzysk i każdy jest świadomy, jak to wygląda. Dlatego pora teraz skupić się na sobie. Jako kolarka torowa zmagałam się z tą sytuacją od kilku lat, więc nie jest to dla mnie nowość. Dopiero jak zaczęłam jeździć na szosie, to zrozumiałem, jak bardzo źle wygląda to, co jest w kadrze torowej.
- Co dokładnie ma pani na myśli?
- Od ubiegłego roku jeżdżę w grupie szosowej (Human Powered Health - red.) i jako kolarze zawodowi mamy bardzo dobre warunki w ekipach których jesteśmy zatrudnieni, a kolarstwo to moja codzienna praca. Jest kolosalna różnica między warunkami jakie są do uprawiania kolarstwa w Polsce, nawet w kadrze narodowej, a tym co mam w grupie zawodowej. Teraz widzę to dokładnie. Chciałabym wyjaśnić jeszcze jedną rzecz: Ja nie rezygnuję z kolarstwa torowego, bo powiedziałam tylko w jednym z wywiadów, że robię sobie przerwę w ściganiu na torze, a rozhulała się z tego aferka. Chcę skupić się na szosie i walczyć o swoje cele. Wrócę na tor i chciałabym to zrobić, kiedy cała sytuacja pod względem organizacyjnym będzie odmieniona i wierzę, że tak będzie. Chciałabym, żeby mój medal z Paryża był początkiem tych zmian i wierzę, że tak będzie.
- Najbliższa przyszłość jest taka, że na 10 dni przed ME nie ma pewności, czy pojedziecie na nie. To chyba frustrujące?
- Nie jest to normalne. Zapewne dziewczyny które jeżdżą tylko na szosie mogą tak to odbierać. Ja zmagam się z takimi sytuacjami od kilku lat i dla mnie to normalność. W kwietniu tego roku na kilka dni przed Pucharem Świata nie wiedziałyśmy, czy na niego pojedziemy, więc podchodzę z pewnym dystansem. Nie chcę się stresować z takich powodów, ale cieszyć tym wszystkim, co osiągnęłam na igrzyskach. Chcę czuć się doceniana i szczęśliwa. Ta całe zawirowanie z wyjazdem na ME nie powinno mieć miejsca. Trzymam kciuki, żeby znalazł się sponsor, albo związek znalazł inne wyjście, a ministerstwa sportu nie chcę oceniać, bo to nie moja rola.
Iga Świątek w 4. rundzie US Open po kapitalnej grze! Rosjanka Pawluczenkowa bezradna