- Już przed biegiem zapowiadałem, że będę atakował rekord. Czułem się świetnie. Biegłem od początku w czołówce. Wyprzedzałem, ciągnąłem drugą grupę. Za tydzień w Madrycie też zaatakuję rekord życiowy - mówił „Super Expressowi” po biegu.
Tradycyjnie już w mityngu w Toruniu przekazuje swoja nagrodę pieniężna na rzecz chorych.
- Dlatego wynik cieszy mnie jeszcze tego powodu, że pieniądze będę mógł przeznaczyć na cele charytatywne. W tym momencie pomagam dwóm osobom - koledze chorującemu na białaczkę i dziewczynce z moich Polic, która cierpi na zanik mięśni – wyjawił rekordzista.
„Lewy” nie wybrał jeszcze dystansów, na których wystąpi w halowych ME w Toruniu (5-7 marca), ale jednym z nich będzie 1500 metrów, bowiem powalczy o trzeci z rzędu złoty medal na 1500 m.
- Mam uzyskane wskaźniki na dwóch dystansach - 1500 m i 3000 metrów. Może uda się jeszcze załapać na trzeci, na 800 metrów. Wtedy będziemy decydować, które wybrać. Ale jak mówię zawsze, dosłownie i w przenośni: jestem żołnierzem zawodowym Wojska Polskiego, ale też żołnierzem mojego brata Tomasza Lewandowskiego. On daje mi rozkaz, ja go wykonuję. Taki układ mi odpowiada i jak widać wychodzi nam jak najlepiej.
Pięć miesięcy przed igrzyskami w Tokio biegacz z Polic czuje, że upływ lat wcale ujmuje mu sportowych możliwości.
- Będę miał w tym roku 34 lata, ale czuję się jak młody Bóg. Jestem świeży i głodny kolejnych rekordów i zwycięstw – zapewnia. - Pierwszy raz z taką powagą podchodzę do sezonu halowego. Będę bronił tytułu mistrza Europy, tutaj w Toruniu, na swojej ziemi, więc jest to niezwykle ważne, by zdobyć złoty medal. Prawdopodobnie będą to moje ostatnie HME, więc chciałbym zakończyć tę bajeczną przygodę obroną tytułu i może jakąś niespodzianką. Ale tego nie będę zdradzał.