- W meczu z Argentyną tylko w trzecim secie mieliście problemy.
Karol Kłos: - Byliśmy bardzo zmotywowani i znowu pokazaliśmy swoją siłę. A kiedy pod koniec trzeciego seta mecz przestał układać się po naszej myśli, to wytrzymaliśmy trudny okres i dalej ciągnęliśmy do przodu, myśląc tylko o tym, że musimy to wygrać.
- Kilka godzin wcześniej polskie wioślarki wywalczyły złoto i brąz. Takie wiadomości was motywują?
- Już przed meczem o tym usłyszeliśmy. To był super dzień i oby tak było dalej. Życzę tego sobie i wszystkim Polakom. Takie wiadomości cieszą, budują, ale i wywołują... zazdrość. My też chcemy takie medale! One już mają, a my jeszcze się musimy pomęczyć, żeby je wyszarpać. Mamy awans, jesteśmy w dalszej fazie, ale wciąż długa droga przed nami. Teraz dwa ostatnie mecze grupowe, z Rosją i Kubą. Chcemy oczywiście wygrać grupę, żeby potem trafić tę teoretycznie słabą dużynę. Choć prawda jest taka, że słabych drużyn w grupie A nie ma.
- Przed wami mecz z Rosjanami. Czego się spodziewacie?
- Na pewno będzie to ciężkie spotkanie. Z Rosjanami zawsze toczymy ciężkie boje. Są mocni i wysocy. Trudno będzie ich pokonać.
- Z Argentyną Rosjanie przegrali (1:3), a wy z nią wygraliście (3:0). To dobry prognostyk?
- Nie, nie patrzyłbym tak na to. Tutaj każdy rywal jest mocny i często decyduje dyspozycja dnia. Wygraliśmy z Argentyną 3:0, ale to wcale nie oznacza, że bez problemu ogramy teraz Rosjan. To tak nie działa. Jestem święcie przekonany, że będzie bardzo ciężko. Zresztą wyniki na tym turnieju pokazują, że tutaj w Rio wszystko jest możliwe i każde zwycięstwo trzeba wyszarpać.
- Kibic z Katowic był tak zdenerwowany waszą grą w czasie dramatycznego meczu z Iranem (3:2), że wyrzucił telewizor przez okno, za co dostał 1000 zł mandatu...
- Tak, czytałem o tym. Trochę spokoju, cierpliwości i więcej wiary w nas! (śmiech)