Robert Lewandowski (28 l.) to dziś nie tylko piłkarz, ale marka znana na całym świecie. Od lat pomaga ją budować zgrany sztab ludzi. Po raz pierwszy ekipa Lewandowskiego postanowiła wyjawić sekrety współpracy z kapitanem reprezentacji Polski.
Na spotkanie ze studentami Akademii L. Koźmińskiego w Warszawie przyszli: Cezary Kucharski (menedżer Roberta), Monika Rebizant (dyr. do spraw komunikacji z mediami), Tomasz Zawiślak (media społecznościowe) oraz Mariusz Siewierski (umowy reklamowe).
- Roberta poznałem w grudniu 2007 roku – opowiada Kucharski. - Pojawiłem się w Pruszkowie na treningu Znicza bo pomagałem innemu piłkarzowi. Tam zauważyłem Roberta. Przekonywałem go do współpracy na kilku spotkaniach, bo miał również inne propozycje. Niedługo później chciały go wszystkie kluby Ekstraklasy. Pamiętam, że zadzwonił do mnie Zbigniew Boniek i zapytał kto to jest ten Lewandowski. Odpowiedziałem nieco prowokacyjnie, choć z pełną wiarą w te słowa: „On będzie lepszy od ciebie”. Boniek tylko zaśmiał się w swoim stylu. Ale historia zaczęła żyć własnym życiem. Kiedy Robert przechodził z Lecha do Borussii, prezes AS Roma zadzwonił do prezesa BVB z gratulacjami za kupienie drugiego Bońka.
Robert Lewandowski: Po meczach reprezentacji nie czułem się najlepiej
Już na początku współpracy kluby próbowały dogadać się z Lewandowskim bez pośrednictwa Kucharskiego.
- Próbowano wbijać pomiędzy nas kliny. Działacze dzwonili do niego i mówili, że Kucharski pośle go tam, skąd dostanie największą prowizję menedżerską. Robert o to wypytywał, ale ja zawsze odpowiadałem: „Zobacz, o ile wynegocjowana kwota przekracza twoje oczekiwania” - wspomina.
Współpracownicy od początku uczyli Lewandowskiego profesjonalnego podejścia do mediów.
- Wszystko musi być spójne z profilem Roberta. On musi się z tym dobrze czuć. Czuwamy nad tym, żeby dodatkowe aktywności nie wpływały na formę – mówi Rebizant, a Kucharski przypomina zabawną anegdotę.
- Jako były piłkarz Legii grał w Lechu. Kiedy doszło do meczu tych klubów, wpajaliśmy Robertowi, żeby o Legii mówił albo dobrze, albo wcale. Został poproszony o wywiad dla klubowej strony Lecha, a dziennikarz zadawał pytania z zawartą tezą, by Robert skrytykował Legię. Nie chciał odpowiedzieć. Krótko później dzwoni do mnie Marek Pogorzelczyk, dyrektor Lecha. Wściekły. „Lewandowski odmówił nam wywiadu! To wbrew kontraktowi! Zapłaci 10 tysięcy kary!” - grzmiał. Od razu zadzwoniłem do „Lewego” i poprosiłem o wyjaśnienia. „Ja wcale nie odmówiłem, tylko poprosiłem o zmianę pytań” - wyjaśnił. To profesjonalizm Roberta – tłumaczy Kucharski.
Tomasza Zawiślaka Lewandowski poznał 21 lat temu, w 1. klasie podstawówki. Od razu przypadli sobie do gustu. Dziś współpracują – Zawiślak dba o profile społecznościowe piłkarza.
Robert Lewandowski w Liverpoolu? Klopp szykuje SENSACYJNY transfer!
- Wiedzieliśmy, że Robert ma ogromny potencjał w social media. Po 4 golach z Realem Madryt przybyło mu od razu milion polubień na facebooku. A za chwilę będziemy musieli napisać coś z powodu ośmiomilionowego „lajka”. To niesamowite. Kilka lat temu nie podchodziliśmy do mediów społecznościowych tak, jak teraz. Nie znaliśmy algorytmów, zasięgów, wartości dla partnerów. Wszystkiego uczyliśmy się na gorąco. Kiedyś wrzucaliśmy sobie zdjęcie i nikt go nie widział, a teraz najpierw fotka jest na naszych mediach społecznościowych, a potem mają ją wszystkie portale. Jest większa presja, trzeba uważać, co publikujemy – zaznacza Zawiślak, który wspomina największą wpadkę w czasie pracy z Robertem.
- Wrzuciłem na profil Roberta zdjęcie z innego telefonu niż znanego chińskiego producenta smartfonów, a przecież to nasz partner. Sprawdzałem to i myślałem, że nie widać. Jednak ktoś dociekliwy to znalazł. Moja wina, a wydźwięk był taki, że to Robert popełnił błąd. Teraz sam korzystam z odpowiedniego telefonu, żeby to się nie powtórzyło – twierdzi.
Robert Lewandowski stał się w Polsce i za granicą produktem marketingowym. Reklamodawcy walczą, by to właśnie w ich reklamie zagrał piłkarz. Szczególnie, że aktorsko jest świetny.
- Widzę, jak zachowuje się na planach zdjęciowych. Z powodzeniem mógłby występować w filmach, bo ma do tego dar – mówi Kucharski, a wtóruje mu Mariusz Siewierski, człowiek od negocjacji umów sponsorskich.
- Profesjonalni reżyserzy mówią, że jest bardzo plastyczny, fotogeniczny, lubi go kamera. Robert jest zadaniowcem. Robi w 6-7 godzin to, co inni w 12. Byłby świetnym aktorem. Jak będą szukali nowego Jamesa Bonda, to polecam Roberta. Ma talent, a i świetne ciało – puszcza oko Siewierski.
Zdaniem specjalisty od sprzedaży marki „Lewandowski”, współpraca z piłkarzem zmieniła się przez lata.
Bayern - Schalke 3:0! Lewandowski przełamał impas i pędzi po koronę! [WIDEO]
- Kiedy rozmawialiśmy o drugim kontrakcie Roberta, grał w Lechu, siedzieliśmy w warszawskich Złotych Tarasach przez półtorej godziny i tylko jeden mały chłopczyk podszedł i poprosił o autograf. Dziś jak mamy jakiś event w tym samym miejscu, to musi być ochrona, bo jest taki napór tłumu. Jak byliśmy na Rynku w Krakowie, to musieliśmy niemalże uciekać, bo nacierało na nas kilkaset ludzi – wspomina Siewierski, który doskonale wie, z kim Robert na pewno nie może podpisać umowy.
- Nie zgłaszają się do nas oczywiście firmy produkujące fast-foody, bo Robert przy swoim zdrowym trybie życia nie byłby wiarygodną postacią promującą ich jedzenie. Odzywają się producenci jakichś używek, ale też o tym nie rozmawiamy, bo Robert ma być teraz wzorem dla młodych ludzi. Jego nie spotka się pijanego leżącego pod klubem. Współpraca z tym człowiekiem to prawdziwa przyjemność – kończy Siewierski.