Hertha chce przedłużyć z nim kontrakt, ale Polak nie podjął jeszcze decyzji.
"Super Express": - Ponoć nie palisz się do podpisania nowego kontraktu (aktualny kończy się 30 czerwca 2010)?
Łukasz Piszczek: - Zajmuje się tym tylko mój menedżer. Ja koncentruję się na grze. Bronimy się przed spadkiem, chcemy jak najszybciej wyjść z tego bagna i wierzę, że tak się stanie.
- Dostałeś jakiś czas do namysłu?
- Nie ma nacisku i to dobrze. Za jakieś 3 tygodnie nasza sytuacja w tabeli będzie bardziej jasna, a dla mnie łatwiejsza decyzja do podjęcia.
Patrz także: Piszczek rzucił się do ataku
- A przedłużysz kontrakt, jeśli spadniecie z Bundesligi?
- Muszę to jeszcze przemyśleć. Wiadomo, że gra w Bundeslidze to większy prestiż.
-... i zarobki.
- To oczywiste, że kontrakty w drugiej lidze są niższe.
- Ostatnio zamiast w pomocy grasz na obronie. Przyzwyczaiłeś się?
- Przywykłem już, bo trochę meczów na tej pozycji zagrałem. Wiem, jak poruszać się na boisku. Poza tym dobrze układa mi się współpraca z Florianem Kringe, który gra przede mną, więc jakoś to wygląda.
- Trener Smuda też lubi przekwalifikować piłkarzy ofensywnych na obrońców...
- Jeśli miałoby to być z korzyścią dla drużyny, to czemu nie, ale w reprezentacji na bocznej pomocy też sobie poradzę.
- Rozmawiałeś z trenerem Smudą?
- Tak, powiedział, że jeśli będę grał regularnie, to dostanę szansę w reprezentacji. Być może niedługo przyjedzie do Berlina, żeby mnie obejrzeć w akcji.
- Spodziewasz się, że wrócisz do kadry na mecz z Bułgarią?
- Spełniam warunki, o których mówił trener Smuda, więc chyba mogę liczyć na powołanie.