- To, że Robert ogłosił przejście od lipca do Bayernu, nie będzie miało większego wpływu na postrzeganie go w Dortmundzie - twierdzi Gilewicz. - O jego zamiarach wiadomo było od dawna, nikogo nie zaskoczył. Może pojawi się jakaś grupa kibiców uważniej przyglądających się jego grze, ale on się nie zmieni - nadal będzie grał na wysokim poziomie. Co ważne, jest też bardzo mocny mentalnie, więc ze wszystkim sobie poradzi - chwali młodszego kolegę Gilewicz, przewidując, że ten sięgnie po koronę króla strzelców.
Zobacz również: Arsene Wenger niezadowolony z transferu Juana Maty do Manchesteru United
- Robert ma tyle samo goli, co Ramos z Herthy, ale temu drugiemu ciężko będzie powtórzyć tak świetną rundę. Trzeci w klasyfikacji Mandżukić będzie grał mniej niż Lewandowski, bo Bayern lubi rotować. W takiej sytuacji "Lewy" nie wypuści szansy z rąk i to będzie piękne pożegnanie z Dortmundem. Pamiętam podobny przypadek. Ivica Olić też ogłosił, że idzie do Bayernu, a potem zagrał świetną rundę dla HSV. Z Robertem będzie tak samo - twierdzi była gwiazda Ruchu Chorzów.
Już w sobotę może dojść do pierwszego polskiego pojedynku, bo Borussia podejmuje Augsburg. Pytanie tylko, czy Arkadiusz Milik załapie się do składu. - Będzie mu ciężko, bo Borussia wypożyczyła do Augsburga Koreańczyka Ko. To ma być jeden z następców Lewandowskiego w Dortmundzie, ale dopiero od lipca. Teraz stał się konkurentem Milika i obawiam się trochę o naszego Arka, bo wbrew pozorom konkurencja w ataku Augsburga jest bardzo duża - przyznaje Gilewicz.
Przeczytaj także: Falcao nie zagra na MŚ w Brazylii! Dramat snajpera Kolumbii
Kłopoty może mieć również Artur Sobiech. Nie dość, że początek rundy straci przez kontuzję ścięgna Achillesa, to jeszcze przybył mu konkurent - Artiom Rudniew. - Umiejętności podobne, a jako że jest nowy trener, to Artur nie ma już tej przewagi, że jest w klubie od dawna i ma kredyt zaufania. Musi walczyć od zera.