Bereszyński mecz z Lechem Poznań (1:1 - zapis relacji na żywo) rozpoczął na ławce rezerwowych, ale już w pierwszej połowie musiał wejść na boisko za kontuzjowanego Łukasza Brozia. Na trybunach zawrzało. Gwizdy, buczenie, wyzwiska.
- Musiałem szybko zaadaptować się do warunków, jakie panowały na murawie - mówił po meczu obrońca. - Myślę, że poradziłem sobie z tym dobrze. Szybko wszedłem w mecz i nie miałem żadnych problemów.
Przeczytaj koniecznie: Adam Nawałka namaszczony. TYLKO U NAS: Ujawniamy zarobki nowego selekcjonera!
- Spędziłem w Poznaniu ponad 20 lat, wróciłem na stare śmieci. Jak zareagowałem na przyjęcie publiczności? Spodziewałem się gorszej reakcji - dodał piłkarz Legii.
Trudno przewidzieć jakiej gorszej reakcji spodziewał się Bereszyński, skoro po przerwie stał się dla kibiców ruchomym celem. - W drugiej połowie, gdy biegałem po przeciwnej stronie boiska, rzucano we mnie różnymi przedmiotami - przyznał zawodnik.
W trakcie meczu kibice Lecha skandowali m.in. "Bereszyński, ch*j ci na imię, Bereszyński, ch*j ci na imię", a także "Bereszyński, maly cwelu, spier*oliłeś do burdelu".