- Oddaliśmy sprawę do adwokata. Teraz on będzie rozmawiał z władzami klubu na temat naszych interesów. Polonia ma 30 dni, by odpowiedzieć na nasze żądania rozwiązania umów z powodu zaległości płacowych. Po tym okresie będziemy wolni - twierdzi jeden z buntowników.
Jak nas poinformował, aż do czasu uzyskania odpowiedzi na swoje żądania zawodnicy będą mówić o tym, co dzieje się w drużynie, tylko anonimowo. - Tak nam poradził mecenas. Nie będziemy drugiej stronie dawać do ręki argumentów, że swoimi narzekaniami naruszamy dobre imię klubu - wyjaśnia piłkarz Polonii.
W grupie graczy, którzy idą na wojnę z klubem, są ponoć: Władymir Dwaliszwili, Sebastian Przyrowski, Dodre Cotra, Aleksandar Todorovski, Tomasz Brzyski, Adam Kokoszka, Łukasz Piątek i Marcin Baszczyński. Ten ostatni już praktycznie odszedł z Polonii. W zamian za zrzeczenie się części zobowiązań jeszcze w tym roku ma podpisać kontrakt z Ruchem Chorzów. A Dwaliszwili na łamach "Super Expressu" zapowiedział, że nie wróci do Warszawy, a w UEFA powalczy o rozwiązanie kontraktu.
Jeśli do grona sygnatariuszy pisma dodamy Łukasza Teodorczyka, któremu w czerwcu kończy się umowa i o którego mocno zabiega Lech Poznań, oraz Edgara Caniego, którego w zespole nie chcą ani pozostali piłkarze, ani szkoleniowiec Piotr Stokowiec (40 l.), to przed "Czarnymi Koszulami" rysuje się czarna przyszłość. Polonia może wiosną grać zespołem opartym na juniorach.
- Jednego w tym wszystkim nie rozumiem. Po co Ireneusz Król kupował klub, skoro go na niego nie stać?! Nie może być tak, że od przypadku do przypadku otrzymujemy jakieś zaliczki zaliczek. Narzekaliśmy na prezesa Wojciechowskiego, ale mimo jego humorów, obrażania żyliśmy jak pączki w maśle. A teraz jak się upominamy o swoje, to jesteśmy dla prezesa wrogami - nie kryje rozgoryczenia jeden z czołowych zawodników "Czarnych Koszul".