Chinyama dopadł Brożka

2009-06-01 8:30

Wydawało się, że nie ma już szans na koronę króla strzelców. Do lidera brakowało mu dwóch goli, a z powodu kontuzji mecz rozpoczął na ławce. A jednak! Takesure Chinyama (27 l.) dopadł Pawła Brożka (26 l.), strzelając bramki w... 90. i 93. minucie spotkania! I mamy dwóch królów.

Nieobliczalny napastnik z Zimbabwe w poprzednich dwóch meczach nie wystąpił, bo zmagał się z urazem kolana. Na spotkanie z Ruchem też nie był jeszcze w pełni sił, więc trener Jan Urban wpuścił go na boisko dopiero w 73. minucie. Wystarczyło! 19. gola w sezonie Chinyama strzelił dosłownie w ostatniej sekundzie, zrównując się w klasyfikacji strzelców z Brożkiem. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

Legia zamknęła sezon efektownym zwycięstwem i dzięki potknięciu Lecha wskoczyła na drugie miejsce w tabeli. Ale po meczu "wojskowi" rozpamiętywali tylko niewykorzystane wcześniej szanse, które zdecydowały o tym, że to Wisła, a nie Legia sięgnęła po mistrzostwo.

- Gdy strzelaliśmy Ruchowi kolejne gole, myślałem o meczu z Wisłą w Krakowie. Tam mogliśmy strzelić bramki i wszystko byłoby inaczej - mówił smutno trener Urban. - Żałuję, że w momentach decydujących o losach mistrzostwa zawiedliśmy. Najpierw z Lechem u siebie, a potem w Krakowie. Nie wytrzymaliśmy wtedy presji - przyznał.

To był mecz pożegnań. Roger Guerreiro (27 l.) najprawdopodobniej latem wyprowadzi się z Łazienkowskiej. Brazylijczyk poprzednio zawodził, ale w ostatnim przed warszawską publicznością spotkaniu spisał się nieźle i strzelił bramkę. Na pożegnalnego gola ogromną ochotę miał również Piotr Rocki (35 l.), który kilka dni przed meczem dowiedział się, że może sobie szukać nowego klubu.

- Próbowałem, ale nie chciało wpaść. Szkoda, ale i tak jestem dumny, że dane mi było zagrać w Legii, bo marzyłem o tym jeszcze jako dziecko - przyznał wzruszony "Rocky", owacyjnie żegnany przez kibiców.

Najnowsze