W grudniu 2017 roku przy ul. Kałuży odbyły się prestiżowe derby Krakowa, czyli mecz Cracovia - Wisła. Na boisku zdecydowanie dominowali goście, dlatego też kibice, a właściwie kibole "Pasów" postanowili odwrócić uwagę wszystkich od tego, co dzieje się na murawie. Ostrzelali bowiem sektor przyjezdnych rakietnicami, obrzucili ich racami i petardami oraz odpalali w tamtą stronę fajerwerki.
Mecz na kilkanaście minut przerwano, a już po jego zakończeni Cracovia została bardzo surowo ukarana za zachowanie swoich fanów. Musi bowiem zapłacić aż 100 tysięcy złotych grzywny, a ponadto dwa najbliższe mecze przy ul. Kałuży odbędą się przy pustych trybunach. Teraz jednak klub sam postanowił rozpocząć wojnę z chuliganami. W poniedziałek poinformowano bowiem, że w najbliższych miesiącach nie będzie prowadzona sprzedaż jednorazowych biletów na mecze rundy wiosennej. Na spotkania wejdą tylko ci, którzy mają karnety i kartę kibica.
Jakby tego było mało szefowie "Pasów" postanowili zamknąć część stadionu. Chodzi konkretnie o sektory A i D. To właśnie z tego pierwszego przeprowadzono ostrzał w kierunku kibiców Wisły na pamiętnych derbach. Ten drugi to tzw. "młyn", gdzie zasiadają najzagorzalsi fani i prowadzą zorganizowany doping. Tym samym Cracovia pozbawi się zapewne zysków ze sprzedaży wejściówek, ale jak widać bezpieczeństwo i odpowiednie zachowanie kibiców są ważniejsze, niż pieniądze.
ZOBACZ: Specjalne maski za kilkanaście tysięcy. Tak Cracovia walczy ze smogiem