Super Express: - Musi pan chyba czuć dumę z powodu wyników osiąganych w tym sezonie przez zespół?
Paweł Tomczyk, dyrektor Sportowy Rakowa Częstochowa: - Na pewno, jesteśmy bardzo szczęśliwi, że na stulecie klubu udało nam się osiągnąć historyczny wynik. Jest to pierwszy taki sezon w historii klubu i wszyscy jesteśmy bardzo dumni, że byliśmy tego częścią.
- Raków jest obecnie najszybciej rozwijającym się klubem w PKO BP Ekstraklasie?
- Ciężko powiedzieć. Na pewno w ciągu kilku ostatnich lat klub bardzo mocno się rozwinął. Przeszedł drogę od trzeciego poziomu rozgrywkowego do ekstraklasy i już w swoim drugim sezonie zdobył tytuł wicemistrza Polski. My jako klub wciąż chcemy iść do przodu, notować ciągły progres. Moim zdaniem drugim klubem w polskiej lidze, który także rozwija się niezwykle dynamicznie jest Warta Poznań.
Historyczny wyczyn piłkarzy z Częstochowy. Gutkovskis trafił, Raków wicemistrzem Polski [WIDEO]
- Tegoroczny sukces rozbudził nadzieje w kontekście walki o mistrzostwo Polski w kolejnym sezonie?
- Znamy swoje miejsce w szyku. Mamy świadomość, że jest to dopiero nasz drugi sezon w ekstraklasie. Zobaczymy jak to wszystko będzie się rozwijać. Jest wiele klubów o większej marce, o większych możliwościach, zarówno finansowych jak i infrastrukturalnych, bardziej atrakcyjnych dla zawodników. My jednak będziemy pracować równie ciężko jak dotychczas i naszym celem będzie dalsze notowanie ciągłego progresu. Nie chcę jednak oceniać na ile to wystarczy. Jak zwykle w tego typu przypadkach – boisko wszystko zweryfikuje.
- Pańskim zdaniem Raków w dłuższej perspektywie jest klubem zdolnym do regularnej gry o czołowe lokaty i przełamanie ligowego monopolu Legii Warszawa?
- Tak jak powiedziałem wcześniej, my jako klub w dalszym ciągu będziemy chcieli iść do przodu, rozwijać się. Ewentualne efekty będzie można jednak zaobserwować dopiero z czasem. Oczywiście, marzymy o grze o najwyższe cele i chcemy rywalizować o najwyższe ligowe lokaty. Każdy z nas po to pracuje i po to ciężko trenuje, aby grać o trofea. Trudno jest dostać się na szczyt, ale jeszcze trudniej jest się na nim utrzymać. Zrobimy jednak wszystko co w naszej mocy, aby pozostawać konkurencyjnym klubem.
- Jakie są pańskie relacje z trenerem Papszunem?
- Przyświeca nam wspólny cel. Chcemy, aby drużyna notowała ciągły progres i grała jak najlepiej. Bardzo dużo dyskutujemy na temat zespołu. Wspólnie omawiamy role poszczególnych zawodników, ich możliwości i to, co mogą dać drużynie. Rozmawiamy na temat pozycji, które należałoby wzmocnić, a następnie rozpatrujemy potencjalne kandydatury. Wymieniamy między sobą argumenty, na samym końcu starając się wybrać możliwie optymalne rozwiązanie. Nasza współpraca jak do tej pory układa się wzorowo i mam nadzieję, że tak pozostanie.
- Finansowo Raków wciąż nie może jednak równać się z Legią czy Lechem. Czym jesteście w stanie przekonać zawodnika do transferu do Częstochowy, a nie do Warszawy czy Poznania?
- Trudno powiedzieć. Są to kluby, które mają po swojej stronie rozpoznawalną markę, piękne stadiony, miasto oraz rzesze kibiców. My musimy działać w nieco inny sposób. Obecnie ciężko byłoby nam wygrać rywalizację o zawodnika z Lechem czy z Legią, dlatego też trafiamy do trochę innej grupy zawodników. Musimy koncentrować się na „nieoczywistych” piłkarzach. Takich, którzy chwilowo są w dołku, ich kariera znalazła się na zakręcie. Z ich punktu widzenia Raków będzie klubem atrakcyjnym, będą bowiem mieli pewność, że u nas się rozwiną i będą mieli szansę ponownie wskoczyć na wyższy poziom. Wielokrotnie zresztą już to pokazaliśmy. Mamy w swoich szeregach wielu zawodników, którzy w Częstochowie bardzo mocno uwypuklili swoje atuty, dzięki czemu znajdują się obecnie na poziomie czołówki piłkarzy w ekstraklasie.
- W przyszłym sezonie w barwach Rakowa na pewno nie zobaczymy Kamila Piątkowskiego. Wypożyczenia kończą się także dwóm innym stoperom – Jarosławowi Jachowi i Zoranowi Arsenicowi. Czy jest szansa, że któregoś z nich zobaczymy w przyszłym sezonie w Częstochowie?
- Tak jak pan powiedział, Kamil Piątkowski 1. lipca oficjalnie stanie się zawodnikiem RB Salzburg i w kolejnych rozgrywkach na pewno go u nas nie będzie. Przy wypożyczeniu Jarka Jacha nie udało się nam zawrzeć opcji wykupu, Crystal Palace na taki zapis po prostu się nie zgodziło. Sprowadzenie go będzie zatem niezwykle trudnym tematem. Natomiast jeśli chodzi o Zorana to taką opcję wykupu mamy i na tę chwilę jego pozostanie w Częstochowie wydaje się najbardziej realne.
- Na jakie pozycje Raków szuka wzmocnień w pierwszej kolejności? W mediach przewija się głównie temat napastnika, sporo mówi się o potencjalnym transferze Artura Sobiecha.
- Tak naprawdę szukamy zawodników praktycznie na każdą pozycję. Mamy taką filozofię, że szukamy okazji transferowych i jeśli zawodnik pasuje do naszej drużyny to staramy się ściągnąć go do Częstochowy. Wszystkich piłkarzy, którzy znajdują się w naszej bazie mamy bardzo dokładnie sprofilowanych i jeśli trafia się okazja to próbujemy ich pozyskać. Mamy także świadomość, że nasi gracze znajdują się w orbicie zainteresowań innych klubów. Z tego powodu musimy mieć alternatywę w postaci ewentualnych następców. Jest to jednak ciągły proces i jeśli uda nam się znaleźć na rynku zawodników lepszych niż ci z obecnej kadry to nie zawahamy się wzmocnić drużyny. Jeśli jednak chodzi o personalia zawodników, z którymi prowadzimy rozmowy to nie chciałbym się na ten temat wypowiadać.
- Czy Raków mógłby obecnie pozwolić sobie na pozyskanie takich piłkarzy jak choćby Wszołek czy Vesovic? Z wygasającymi kontraktami, ale i sporymi wymaganiami finansowymi.
- Bardzo ciężko odpowiedzieć mi na to pytanie. Nie znam bowiem wymagań finansowych tych zawodników, nigdy nawet nie sondowaliśmy możliwości ich sprowadzenia. W Rakowie zawsze staramy się najpierw ocenić jakość danego zawodnika, a następnie przygotować budżet na niego. Każdą złotówkę oglądamy dwa razy i staramy się wydać ją jak najbardziej efektywnie. Czasem znajdujemy zawodników, których bardzo chcielibyśmy pozyskać, ale nie znajdują się w zasięgu naszych możliwości finansowych i nawet nie podejmujemy rozmów.
- Przed wami debiut w europejskich pucharach. Stawiacie przed sobą jakieś konkretne cele?
- W każdym spotkaniu będziemy walczyć o zwycięstwo. Tak było do tej pory na krajowym podwórku i chcemy, aby ta idea przyświecała nam także w Europie. Skoro już znaleźliśmy się w tych rozgrywkach to naszym celem będzie je wygrać! Po to gramy i według mnie jest to całkowicie normalna sprawa. Oczywiście czas pokaże jak długo potrwa nasza przygoda. Nie wiemy czy będzie to jedna runda, dwie, czy też uda nam się awansować do fazy grupowej. Zdajemy sobie sprawę, że będziemy mierzyć się z drużynami, które będą miały zawodników z nieco innej półki. Nie jest jednak powiedziane, że nie będziemy w stanie nawiązać z nimi walki. Zrobimy absolutnie wszystko, aby zaprezentować się jak najlepiej i aby nasza przygoda w Europie trwała jak najdłużej.
Rozmawiał Paweł Staniszewski