Co skłania szefów Lecha do takiej determinacji ? - Nie przypuszczano, że drużyna będzie wyglądała tak źle i będzie dołowała na początku sezonu. A teraz jak trwoga to do Boga, a konkretnie do Piasta po Damiana Kądziora – komentuje sytuację były reprezentant Polski Tomasz Kłos (49l.). - Lech próbuje się ratować. Jego szefowie wiedzą, gdzie są defekty drużyny i co muszą poprawić, gdzie dokonać wzmocnień jeśli chcą grać na kilku frontach. Dlatego są zmuszeni wydać większe pieniądze – dodaje. Piast nie przyjął oferty Lecha, a do końca okna transferowego pozostaje już tylko sześć dni. Wiele wskazuje na to, że Kądzior, który jest kluczowym piłkarzem pozostanie w Gliwicach. - Wcale się nie dziwię, że Piast nie chce go sprzedać mimo, że 800 tys. to niemałe pieniądze. Gdyby to było na początku okienka i mieli czas, żeby sprowadzić odpowiedniego zastępcę, to co innego, ale nie na tydzień przed końcem okienka. Przecież nie będą się osłabiać – przekonuje były obrońca reprezentacji, który nie widzi najbliższej przyszłości Lecha w jasnych barwach.
Dramat kapitana Cracovii. Czeka go długie leczenie, stracił szanse na mundial
- Szefowie Lecha chcą przykryć staraniem się o Kądziora słabe wyniki i uspokoić atmosferę wśród kibiców. Nie życzę Lechowi źle, ale może być tak samo jak rok temu z Legią. Teraz Lech jest obrońcą tytułu, ale w tym sezonie może być z drugiej strony tabeli – dodaje Kłos.
Reprezentant Polski opuści Berlin? Wielokrotny mistrz Czech złożył ofertę