Zaczęło się jak w piekle. Temperatura na stadionie w Łęcznej odebrała bowiem w pierwszej połowie chęci do gry obu zespołom. Niby próbował Grzegorz Bonin, zrywał się Piotr Grzelczak, gdzieś tam odpowiadali goście z Krakowa, ale obaj bramkarze nie mieli zbyt wiele do roboty. Po przerwie poszło im jeszcze łatwiej, bo wyręczyła ich aura pogodowa, która nieoczekiwanie przerwała spotkanie. Oberwanie chmury zmusiło sędziego do zarządzenia krótkiej przerwy, a po niej... nie było już do czego wracać. Boisko zamieniło się bowiem w jezioro, na którym i jedni, i drudzy nie potrafili złapać odpowiedniego rytmu. Doszło do tego, że gdy Erik Jendrisek uderzył z dystansu, Sergiusz Prusak nieomal został złapany na wykroku. Piłka zatrzymała się bowiem metr przed nim i ani myślała potoczyć się dalej. W całym tym chaosie najmniej zimnej krwi zachował Łukasz Tymiński, który wobec braku możliwości walki o trzy punkty, tak oczekiwane na Lubelszczyźnie, zarządził krótki pojedynek MMA. Ucierpiał Damian Dąbrowski, a sędzia Jarosław Przybyła zamiast ukarać gracza gospodarzy czerwonym kartonikiem, wyjął żółty i pokazał piłkarzowi Pasów. Przez co zapewne nieudolnego arbitra w najbliższych kilkunastu kolejkach - no bo nigdy, to byłoby zbyt piękne - na boiskach Ekstraklasy nie zobaczymy. Podobnie jak Dąbrowskiego, opatrywanego później poza boiskiem.
Górnik Łęczna - Cracovia 0:0
Górnik: Sergiusz Prusak - Łukasz Bogusławski, Radosław Pruchnik, Maciej Szmatiuk, Leandro, Grzegorz Bonin, Łukasz Tymiński (72. Krzysztof Danielewicz), Szymon Drewniak, Dragomir Vukobratović, Piotr Grzelczak (80. Grzegorz Piesio), Przemysław Pitry (68. Bartosz Śpiączka)
Cracovia: Grzegorz Sandomierski - Jakub Wójcicki, Piotr Polczak, Hubert Wołąkiewicz, Deleu, Mateusz Szczepaniak, Damian Dąbrowski (74. Mateusz Cetnarski), Miroslav Covilo, Marcin Budziński, Mateusz Wdowiak (64. Tomas Vestenicky), Erik Jendrisek