Spotkanie Arka Gdynia - Górnik Łęczna raczej nie zapowiadało się na piłkarskie delicje. Oba zespoły słyną raczej z nieustępliwości, a gdy w grę wchodzi jeszcze taka stawka, jak utrzymanie w Ekstraklasie, to ciężko było spodziewać się wielkiego widowiska. Przed trzecią kolejką grupy spadkowej w minimalnie lepszej sytuacji znajdowali się przyjezdni. Łęcznianie mieli na koncie osiemnaście punktów i o jeden wyprzedzali "Arkowców".
Początek piątkowego meczu spełniał przedmeczowe oczekiwania. Walka o każdy metr boiska i szczególne baczenie na to, by nie popełnić żadnego błędu w obronie. Do trzydziestej dziewiątej minuty udawało się to obu zespołom. Wtedy jednak Arka wykorzystała chwilę słabości Górnika i za sprawą Rafała Siemaszki wyszła na prowadzenie. Jak okazało się po ostatnim gwizdku, trafienie bohatera finału Pucharu Polski przesądziła o arcyważnych trzech "oczkach" dla ekipy prowadzonej przez Leszka Ojrzyńskiego.
W tabeli dolnej ósemki Arka Gdynia plasuje się na czwartej lokacie i ma na koncie dwadzieścia punktów. Górnik Łęczna jest tuż nad strefą, zagrożoną degradacją do pierwszej ligi. Ruch Chorzów i Śląsk Wrocław zespół Franciszka Smudy wyprzedza zaledwie o jedno "oczko".
Arka Gdynia - Górnik Łęczna 1:0 (1:0)
Bramka: Rafał Siemaszko 39
Żółte kartki: Leandro, Bonin, Javi
Arka: Steinbors 2 - Socha 3 , Marciniak 3, Sobieraj 4, Warcholak 3 - Kakoko 3 - Vinicius 2 (66. Zarandia 3), Szwoch 3, Hofbauer 3 (72. Łukasiewicz 3), Formella 3 - Siemaszko 5 (83. Trytko 2)
Górnik: Małecki 4 - Matei 2 (44. Tymiński 3), Dźwigała 3, Gerson 3, Leandro 3 - Sasin 3, Atoche 2 (84. Ubiparip 2) - Bonin 3, Drewniak 3, Grzelczak 2 (67. Javi 2) - Śpiączka 3