Wyrok na niego zapadł już dawno. Niespodziewane zwycięstwa ze Śląskiem i Lechem tylko odroczyły "egzekucję". Wojciechowski nie chciał się ośmieszać, zwalniając szkoleniowca po wygranych meczach, ale wreszcie doczekał się dobrego momentu na zatrudnienie Franciszka Smudy. - To była klęska! - grzmiał zdegustowany właściciel Polonii po porażce z Lechią.
Zwycięski gol padł po składnej akcji gości, w czasie której skompromitował się cały blok obronny "Czarnych Koszul". Później pokaz bezradności dali również zawodnicy ofensywni. Grali chaotycznie, bez cienia pomysłu i ambicji. Nie zmobilizowały ich nawet kpiny kibiców, którzy śpiewali: "Jeśli dzisiaj się nie uda, jutro przyjdzie Franek Smuda".
- Takie śpiewy to dla mnie nieprzyjemna sprawa, ale wszystkiemu winni są dziennikarze - atakował Grembocki na pomeczowej konferencji. - To wy żeście napompowali ten balon, pisząc tylko o tym, że mam zostać zwolniony. Jak przeciętny kibic to czyta, to potem śpiewa takie rzeczy. Wy się świetnie bawicie, ale ja mam już 44 lata, a to jest taki wiek, w którym różne elementy organizmu mogą nie wytrzymać - żalił się Grembocki, który poproszony o ocenę warunków pracy w Polonii w skali od 1 do 10, wrzeszczał w amoku: - Komfort pracy - 9! Komfort pracy - 9! Cieszę się, że tu pracowałem, hm..., to znaczy pracuję - poprawił się.