Henryk Kasperczak (62 l.) dostał olbrzymi kredyt zaufania u Pawła Dangla, prezesa Allianz Polska (właściciel Górnika) i wsparcie kibiców, którzy już od dawna skandowali jego nazwisko podczas meczów. Wczoraj Henry rozpoczął swoje rządy na Roosevelta.
- Jestem szczęśliwy i dumny, że podpisałem umowę z Górnikiem - mówi Kasperczak. - Z tym miastem łączą mnie cudowne wspomnienia, tutaj się wychowałem. Moją bolączką było to, że tu nie grałem. Teraz moim zadaniem jest przywrócić Górnikowi dawny blask. To nie będzie tak jak niektórzy myślą - przyszedł Kasperczak i od razu będzie w Zabrzu mistrz Polski. Moim zadaniem jest sukcesywnie budować siłę klubu.
Z klubem związał się na dwa lata. Gdyby jednak otrzymał ofertę pracy z reprezentacją, będzie mógł odejść.
- Kiedyś z ust pana Michała Listkiewicza usłyszałem, że następcą Leo Beenhakkera będzie Dariusz Dziekanowski - uśmiecha się Kasperczak. - Trudno powiedzieć, jak to będzie. W tej chwili jestem na 100 procent związany z Górnikiem.
Nie jest wykluczone, że Kasperczak sięgnie po nowych piłkarzy. Mówiło się o Kamilu Kosowskim, pojawiło się nazwisko Tomasza Frankowskiego. - Nie wypowiadam się dziś na ten temat, bo za kilka dni wszystko może się zmienić - ucina szkoleniowiec. - Oczywiście będziemy sukcesywnie wzmacniać zespół, na ile pozwolą nam finanse.
Po konferencji prasowej Kasperczak szybko zamienił garnitur na dres i poprowadził pierwszy trening.
- Porozmawiałem z piłkarzami w szatni. Nie stresowałem ich, bo już tymi ostatnimi meczami byli zestresowani. Wiemy, czego od siebie oczekiwać. Oni muszą zrozumieć, że na nich się liczy i mają grać ambitnie. Górnik zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Kiedyś w podobnej sytuacji obejmowałem FC Metz, a później sięgnąłem z tym klubem po Puchar Francji - przypomniał nowy trener Górnika.