Przedostatni mecz fazy grupowej tegorocznej Ligi Narodów to rewanż za spotkanie sprzed miesiąca na PGE Narodowym. Wówczas Biało-Czerwoni przegrali w Warszawie z Portugalczykami 1:3. Dziś również to Portugalia jest faworytem konfrontacji. Kadrze nie pomaga z pewnością nieobecność kapitana. Robert Lewandowski poczuł ból w plecach jeszcze w trakcie ligowego meczu Barcelony z Realem Sociedad w San Sebastian. Tuż przed startem zgrupowania w Porto poinformowano, że Lewy na kadrze się nie stawi.
Jan Tomaszewski mocno dziwi się, że Lewandowskiego osobiście nie przebadał doktor Jacek Jaroszewski, medyczny opiekun kadry. – Nie przyjechał, a ma przyjechać i lekarz kadry ma go zbadać. Tak jak to zrobił Przemysław Frankowski. On i Michael Ameyaw byli. Czym oni się różnią od Lewandowskiego. I tu selekcjoner nie zabiera głosu? Mogę wystawić zwolnienie, że mnie plecy bolą bardzo nisko, ale na Boga, to musi zbadać lekarz kadry. A tu się okazuje, że nie ma sprawy – pieklił się Tomaszewski.
Uraz na szczęście jest niegroźny. Wszystko wskazuje na to, że przerwa na mecze reprezentacji będzie dla Lewego wystarczająca. Napastnik ma być gotowy do gry już w najbliższym meczu Barcelony z Celtą Vigo w LaLiga. – Mnie tylko obchodzi jedna rzecz. Miał się stawić na reprezentacji czy nie? Skąd doktor wie, że on jest przeciążony? Zbadał go przez Skype? Traktujmy się poważnie. Ma się stawić, a lekarz stwierdzić, czy jest kontuzjowany. Któż z piłkarzy nie jest przemęczony? Będzie zdrowy za 10 dni, bo wtedy jest np. mecz Ligi Mistrzów. Nie podejrzewam go o symulację, ale chcę, by prawidłowo postępował. By przyjechał, pokazał. A może by zagrał. Ale jak on jest tak przemęczony, to przecież [Hansi] Flick nie jest frajer. Powiedział lekarzowi FCB, by wypisał zwolnienie i koniec. Co mnie obchodzi jakiś doktor Barcelony. Niech Robert zrezygnuje, ale jak nie zrezygnował, to powinien przyjechać – dodał Tomaszewski.