Jacek Zieliński został CZARODZIEJEM Cracovii

2015-08-06 9:49

12 meczów bez porażki - to bilans Cracovii pod wodzą trenera Jacka Zielińskiego (54 l.), którego pracę już porównuje się do magii. "Super Express" postanowił z tej okazji wręczyć szkoleniowcowi "Pasów" pamiątkową stronę naszej gazety. - Znajdzie się dla niej honorowe miejsce w domu - mówi Zieliński.

"Super Express": - Jest w trenerze coś z czarodzieja?

Jacek Zieliński: - Czarować nie umiem, a seria 12 meczów bez porażki to oczywiście świetna sprawa. Za prezent dziękuję, bardzo mnie zaskoczyliście. W klubowym gabinecie go nie powieszę, bo powiedzą, że jestem narcyz (śmiech). Zawiśnie w domu.

- Gdy obejmował pan Cracovię, zespół przypominał tonący okręt. Jak uniknął pan katastrofy?

- Teraz wszyscy doszukają się cudów w naszej przemianie. Najważniejszą sprawą na początku było dotarcie do drużyny, aby to wszystko zadziałało już od pierwszego meczu.

- 12 meczów z rzędu bez porażki i 6 wygranych na wyjeździe bez straty gola. Miał pan kiedyś taką serię?

- Gdy z Lechem robiliśmy mistrza Polski, zanotowaliśmy passę ponad 20 meczów bez porażki. Gdy z Siarką Tarnobrzeg awansowaliśmy do II ligi, to w rundzie rewanżowej nie przegraliśmy spotkania. To nie efekt moich czarodziejskich zdolności. Przyszło mi po prostu pracować z dobrymi zespołami.

Legia Warszawa - FK Kukesi NA ŻYWO: Transmisja w TV i STREAM LIVE ONLINE

- Który z piłkarzy Cracovii zrobił największy postęp?

- Chwalę Mateusza Cetnarskiego, bo na to zasłużył. Miał trudny okres w życiu. Zimą walczył z ciężką chorobą. Pokonał sepsę. To największa zdobycz dla niego, że dalej może grać w piłkę.

- Jak motywuje pan zespół?

- Zawsze z szatni wychodzimy po wspólnej modlitwie. Jest też okrzyk motywacyjny. Dbam o atmosferę. Zabrałem zespół na Kasprowy i chłopcy byli pod wrażeniem. Niektórzy byli tam pierwszy raz. Sam lubię chodzić po górach. Jak miałem trochę wolnego czasu, zabierałem rodzinę do Zakopanego. To mnie odpręża.

- Jak pan relaksuje się po stresujących meczach?

- Słucham muzyki. Lubię Lady Pank. Znam się z wokalistą grupy Januszem Panasewiczem. Poza tym lubię U2, Metallicę i dobrego rocka z moich czasów.

- Jaka płyta króluje teraz w pana samochodzie?

- Żadna, bo... nie jestem zmotoryzowany. Mam prawo jazdy, ale z auta nie korzystam, bo źle się czuję za kierownicą. Można bez tego żyć. Chyba lepiej kieruję Cracovią niż samochodem (śmiech).

- Podobno dużo pan czyta.

- Bardzo. Jak byłem młodszy, uwielbiałem książki Alisteira MacLeana. Interesuję się II wojną światową. Uwielbiam kryminały Zygmunta Miłoszewskiego, bo jest tam wpleciony element sportu. No, ale mój konik to Trylogia Sienkiewicza. Przeczytałem ją kilkadziesiąt razy. Mam na iPadzie audiobooka. Zdarza się, że przed snem słucham sobie fragment.

- Znalazłby pan w Cracovii bohaterów Trylogii?

- Wołodyjowski to Mateusz Cetnarski. Mistrz ciętej riposty. Ostra ręka, ale nie język. Kmicic to Marcin Budziński. Specyficzny charakter, dusza artystyczna. Jakby go ucharakteryzować, zrobić wąsy, to przypominałby Kmicica.

- Co odważniejsi mówią już, że powalczycie o mistrzostwo...

- Spokojnie. Nie da się z trójskoku wziąć ligi. Niektórzy próbowali i połamali nogi. Jak to mówi trener Probierz: "podrzucali, podrzucali, ale zapomnieli złapać".

Najnowsze