I początek spotkania zdawał się potwierdzać owe prognozy. Już pierwsza akcja gości – składna kombinacja iberyjskiego tria Nene – Marc Gual – Jesus Imaz – zakończyła się wepchnięciem piłki do mieleckiej bramki przez tego ostatniego. Wydawało się, że gościom wystarczy pójść za ciosem, by – podwyższając prowadzenie – całkowicie pozbawić gospodarzy, z debiutującym na ławce w roli trenera Stali Kamilem Kieresiem, nadziei na zdobycz punktową.
Jagiellonia jednak – jak to trzykrotnie bywało już tej wiosny – po objęciu prowadzenia osiadła na laurach, pozwalając rywalom pozbierać się i odzyskać własny rytm gry. Mielczanie – niespecjalnie niepokojeni przez ofensywne zapędy przeciwnika – dotrwali do przerwy bez kolejnych strat, a tuż po wskazówkach otrzymanych w szatni od nowego szkoleniowca przeprowadzili akcję na wagę wyrównania.
Dobre było już samo podanie Pawła Żyry w „szesnastkę”, ale jeszcze lepszy – niemal koszykarski „piwot” Mateusza Maka, który pozwolił urwać się dwóch rywalom i pokonać Zlatana Alomerovicia w sytuacji „jeden na jeden”. Kilka minut później autor gola mógł mieć na koncie także asystę, ale piłka – uderzana głową przez Rauno Sappinena – trafiła jedynie w słupek bramki białostoczan.
Więcej grzechów żadna z defensyw już nie popełniła, a ofensywom brakło pomysłów i polotu, by zmienić wynik. Remis nie usatysfakcjonował żadnego z uczestników spotkania; obaj wyszli z niego mocno pokiereszowani. Widmo wciągnięcia „pod kreskę” wciąż jest w przypadku obu ekip dość znaczące.
Stal Mielec – Jagiellonia Białystok 1:1 (0:1)
0:1 Imaz (3), 1:1 Mak (50)
Sędziował Damian Kos. Widzów 3542.
Stal: Mrozek – Hiszpański, Kruk Ż, Matras, Flis, Getinger – Mak (83. Hinokio), Żyra, Wlazło Ż, Domański – Sappinen (79. Lebedyński)
Jagiellonia: Alomerović – Olszewski (71. Prikryl), Matysik Ż, Stojinović (71. Pazdan), Skrzypczak, Wdowik – Nené (70. Nguiamba Ż), Romanczuk Ż, Saček Ż – Imaz, Gual (87. Mena)